Końcówki nie dla Pogoni. Bardzo smutna powtórka z historii

WP SportoweFakty / Wojciech Kozłowski / Na zdjęciu: szczypiorniści Sandra Spa Pogoni Szczecin
WP SportoweFakty / Wojciech Kozłowski / Na zdjęciu: szczypiorniści Sandra Spa Pogoni Szczecin

Historia lubi się powtarzać. To powiedzenie będzie zmorą w Grodzie Gryfa. Sandra Spa Pogoń po raz kolejny powinna zdobyć punkty. Tym razem mogła tego dokonać w starciu z Energą MKS-em Kalisz. Już po raz czwarty okazała się tylko ciut gorsza (28:29).

Sandra Spa Pogoń musiała potraktować spotkanie z Energą MKS-em jak mecz o wszystko. Kolejna przegrana postawiłaby szczecinian w arcytrudnej sytuacji. Zaledwie 1 punkt zdobyty w 8 meczach już teraz budził w Grodzie Gryfa spory niepokój. Kaliszanie na wyjeździe jeszcze nie wygrali, więc jeśli zwyciężyć, to właśnie teraz.

Patrząc przez pryzmat poprzednich spotkań Portowców, raził w ich wykonaniu początkowy fragment zawodów. Brak skuteczności, słabsza postawa w defensywie i rywale zaczęli przejmować kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Tym razem było inaczej. To Pogoń nadawała ton. Zagrożenie bramki kaliszan istniało dosłownie z każdej pozycji. Ba, samo wypracowanie rzutu nie było dla szczecinian problemem (9:5 po 11. min.).

Paweł Noch nie reagował przerwą na żądanie. Najpierw postanowił zmienić bramkarza. Krzysztof Szczecina zupełnie nie radził sobie z byłymi kolegami z drużyny. Jan Hrdlicka to już inna historia. Korekta przyniosła wymierny efekt (aż 43 proc. skutecznych interwencji). Goście zmniejszyli dystans do zaledwie 2 trafień, a potem, po błędach miejscowych, tablica świetlna wskazała stan 13:13. Przed przerwą oba zespoły dołożyły jeszcze po 3 bramki i udały się do szatni.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro 2016 znowu na trybunach

Różnicę robił Jędrzej Zieniewicz, który w 40. minucie zawodów wyprowadził Energę MKS na 2 "oczka" zaliczki (23:21). Miał wtedy już 7 na 8 udanych prób. Bardzo dobry poziom trzymał też Hrdlicka, który uruchomił się w najważniejszej części tego spotkania. Kaliszanie przybliżyli się do końcowego sukcesu i zdobycia pierwszych punktów w meczu wyjazdowym w tym sezonie.

Pogoń potrafiła odrobić w Lubinie aż 9 bramek straty. Teraz miała ich "tylko" o 4 mniej od gości. Były okazje, ale jeśli nie wykorzystuje się takich sytuacji, jak ta Patryka Kroka, o sukcesie trudno marzyć. W dodatku doszły do tego kary indywidualne Portowców. Nadzieja umiera ostatnia, a tę przywrócił miejscowym Maksym Wiunik.

Jedna bramka w Ostrowie Wlkp., jedna na Dolnym Śląsku, dwie w Tarnowie. W każdym z nich szczecinianie mogli zapunktować. Nie udało się i tym razem, bo Paweł Krupa, nie mając zresztą dobrej pozycji w samej końcówce meczu, oddał rzut wprost w Hrdlickę.

PGNiG Superliga Mężczyzn, 9. kolejka:

Sandra Spa Pogoń Szczecin - Energa MKS Kalisz 28:29 (16:16)

Sandra Spa Pogoń: Jagodziński, Arsenić, Wiunik - Krok 1, Wrzesiński 4, Kapela 1, Zalewski 3, Krupa 3, Wiśniewski, Starcević 3, Czerkaszczenko 5, Krysiak 7 (2/2), Nowak, Markowski, Mitruczuk 1, Polok.
Karne: 2/2.
Kary: 12 min. (Wiśniewski - 4 min., Wrzesiński, Starcević, Krysiak, Polok - 2 min.).

Energa MKS: Szczecina, Hrdlicka - Krępa 2, Zieniewicz 8, Kus, Drej 3 (1/1), Pedryc, Góralski 2 (1/2), Wróbel, K. Pilitowski 2, M. Pilitowski, Kużdeba 4, Bekisz 2, Adamczyk 6, Karpiński.
Karne: 2/3.
Kary: 6 min. (Kus, Drej, Pedryc - 2 min.).

Sędziowie: M. Orzech, R. Orzech (obaj z Gdańska).
Widzów: 200.

Czytaj także:
--> Obrotowy blisko rekordu wszechczasów
--> Hit w Zabrzu dla puławian

Komentarze (0)