Mecz półrocza w polskiej piłce ręcznej. Ligowy klasyk znów elektryzuje

WP SportoweFakty / Krzysztof Betnerowicz / Na zdjęciu: Alex Dujshebaev
WP SportoweFakty / Krzysztof Betnerowicz / Na zdjęciu: Alex Dujshebaev

Odkąd w PGNiG Superlidze zrezygnowano z fazy play-off, ligowe starcia Łomży Industrii Kielce i Orlen Wisły Płock rozgrzewają do czerwoności środowisko piłki ręcznej. Przed nami pierwsza połowa dwumeczu o mistrzostwo Polski.

Przejście przez rozgrywki suchą stopą nie jest wyzwaniem ani dla zawodników z Kielc, ani z Płocka. Czasem przydarzą się jakieś wpadki (czytaj raz na kilka lat), ale zazwyczaj potęgi polskiej piłki ręcznej kończą rundę z kompletem punktów i w bezpośrednim boju rozstrzygają losy złota. W poprzednim sezonie szala ponownie przechyliła się na kielecką szalę, chociaż w Płocku chyba do tej pory nie potrafią zrozumieć, czemu Nafciarze nie wyrwali odwiecznym rywalom tytułu (co udało im się niedługo później w Pucharze Polski). Po remisie 20:20 złote krążki pojechały do Kielc, obronę trofeum zapewniło domowe zwycięstwo 27:26.

Po poprzednim ligowym klasyku wydawało się, że Orlen Wisła ponownie będzie mocno naciskać kielczan albo w końcu znajdzie na nich sposób w lidze. Nafciarze na drodze do hitu PGNiG Superligi napotkali jednak na przeszkody, począwszy od okresu przygotowawczego. Po kontuzjach Niko Mindegii z maja oraz urazie Gergo Fazekasa kierownictwo musiało w trybie awaryjnym ściągnąć Japończyka Kosuke Yasuhirę, a na powrót z niedawno ogłoszonej emerytury dał się namówić hiszpański weteran Daniel Sarmiento.

Do pewnego czasu wszystko wyglądało w porządku, ale ostatnie tygodnie były kiepskie dla Nafciarzy, biorąc pod uwagę ich wyniki w Lidze Mistrzów i pechowe, jeśli chodzi o sprawy personalne - do grona kontuzjowanych dołączyli Żytnikow i Sarmiento. Płocczanie zboczyli z kursu do fazy TOP16, nie zapunktowali od ponad miesiąca i dali się wyprzedzić RK PPD Zagrzeb, aktualni zajmują miejsce niepremiowane awansem. Bodaj po raz pierwszy w trakcie kadencji Xaviego Sabate, pojawiają się głosy o możliwym rozstaniu z Hiszpanem. O jego przyszłości może zdecydować starcie z Łomżą Industrią i ostatnia tegoroczna potyczka w Lidze Mistrzów z RK PPD Zagrzeb (15 grudnia).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rzucał przez całe boisko. Pięć razy. Coś niesamowitego!

- Wszyscy wiemy, że mieli problemy zdrowotne i to odbiło się na ich grze. To jednak zespół, który zagraża z każdej pozycji. Można wyliczać - Tin Lucin, Siergiej Kosorotow, Michał Daszek grał ostatnio świetnie, Przemek Krajewski to niesamowity walczak, podoba mi się Abel Serdio, do składu wrócił Dmitrij Żytnikow - ocenia rywali trener Tałant Dujszebajew w rozmowie z WP SportoweFakty.

- To trudny czas dla nas wszystkich, jednak atmosfera w drużynie jest dobra. Cały czas ciężko pracujemy, ponieważ zostały nam dwa "finały" na koniec tego roku, do rozegrania na własnym parkiecie - komentuje z kolei Przemysław Krajewski w rozmowie z sprwislaplock.pl.

Kielczanie znaleźli się na drugim biegunie, bo pod względem sportowym nie można im wiele zarzucić. Nie zawodzą w Europie, mają już cztery punkty przewagi nad Nantes i są o krok od awansu do ćwierćfinału. Humory byłyby jeszcze lepsze, gdyby nie koszmarny uraz kolana Haukura Thrastarsona oraz niepewność jutra po odejściu głównego sponsora.

- Od razu wiedzieliśmy, że stało się coś złego. W Segedynie byliśmy w szoku, ale teraz trzeba iść do przodu. Takie jest życie sportowca, bardzo szkoda Haukura, ale dysponujemy bardzo szerokim składem - mówi nam Dujszebajew.

Temperaturę w kieleckim zespole znacznie podgrzało wspomniane odejście firmy Łomża, które może pociągnąć za sobą drastyczną redukcję budżetu. Szefostwo stara się znaleźć nowego sponsora tytularnego, ale czasu zostało niewiele, bo nieco ponad miesiąc.

- Jesteśmy profesjonalistami, naprawdę rzadko o tym rozmawiamy. Mamy swoją pracę do wykonania, może ten temat częściej pojawi się po ostatni meczu Ligi Mistrzów z Celje. Jestem pewny, że w klubie działają, by klub nadal tak wyglądał. Nie mamy w tym miejscu pretensji do nikogo, ani do klubu, ani do Łomży. Wiemy, w jakich czasach żyjemy, na pewne sprawy nie mamy wpływu - zapewnia nas trener mistrzów Polski.

Oprócz Thrastarsona i kontuzjowanych od dłuższego czasu Damiana Domagały oraz Cezarego Surgiela, zabraknie także Benoit Kounkouda. Francuz ma za sobą "rwaną" rundę, przerywaną kontuzjami. Niedawno wrócił do składu, a okazało się, że ma problemy z rozcięgnem podeszwowym i prawdopodobnie będzie pauzować do końca roku.

- Jestem zadowolony, z tego co zrobił mój zespół. Były ciężkie momenty, ale po części spowodowane kalendarzem. Zawodnicy wytrzymali obciążenia, są trochę zmęczeni, ale wszyscy wiemy, że jeszcze musimy zagrać te dwa mecze i przyjdzie czas na odpoczynek - mówi Dujszebajew.

Niewiele można za to napisać o sytuacji zdrowotnej w Płocku. Nafciarze nie są skorzy do dzielenia się takimi informacjami ze światem, wszystko okazuje się w chwili wpisów do protokołu. Wygląda na to, że udało się zażegnać kryzys na środku, bo do składu wrócił już Sarmiento (a wcześniej Żytnikow).

Po cichu dokonano też transferu, który może być bardzo istotny w kontekście nieoficjalnego meczu o mistrzostwo Polski. Z dnia na dzień podziękowano rozczarowującemu bramkarzowi Kristianowi Pilipoviciowi, z powodów osobistych kontrakt rozwiązano za porozumieniem stron. Kilkadziesiąt godzin później portale zajmujące się piłką ręczną, idąc tropem klubowej witryny Kadetten Schaffhausen, ogłosiły, że dojdzie do wymiany z Wisłą i w miejsce Pilipovicia do Płocka przeniesie się Ignacio Biosca.

Wicemistrzowie Polski raptem kilka godzin temu potwierdzili tę informację, a to o tyle ważne, że Hiszpan ma dużo większe doświadczenie niż pozostali golkiperzy - rewelacyjny w tym sezonie, acz zaledwie 19-letni Marcel Jastrzębski i mniej grający w rundzie jesiennej bohater finału Pucharu Polski Krystian Witkowski.

Marcin Górczyński, dziennikarz WP SportoweFakty

Orlen Wisła Płock - Łomża Industria Kielce / 11.12.2022, godz. 18.00

ZOBACZ:
Mamy drugiego przedstawiciela w Europie
Ruch wciąż z zerem na koncie

Źródło artykułu: WP SportoweFakty