Hit środowej kolejki LNH idealnie zaczęli gospodarze, szybko odskakując na 5:2. HBC Nantes było stroną przeważającą, udało się wicemistrzom Francji utrzymywać 2-3 bramkowe prowadzenie. Do gry po kontuzji powrócił Islandczyk Viktor Gisli Hallgrimsson, lecz odbił tylko jedną piłkę i trener postawił na jego zmiennika.
Przyjezdni dopiero sześć minut przed przerwą doprowadzili po raz pierwszy do remisu, a zaledwie minutę później - po raz pierwszy wyszli na prowadzenie. Skuteczny pościg zawdzięczali udanym interwencjom Andreasa Palicki. Szwedzki weteran w bramce jest niczym wino - z roku na rok coraz lepszy.
Sytuacja na parkiecie w drugiej odsłonie zmieniała się błyskawicznie, a tempo meczu - iście szalone. Koncertowo prezentowali się w szeregach gospodarzy Thibaud Briet i Valero Rivera. Po stronie paryżan karty rozdawali Dainis Kristopans i Ferran Sole. Losy pojedynku ważyły się do ostatnich sekund.
Kibice decydujące fragmenty oglądali na stojąco. 50 sekund przed końcem na 32:32 doprowadził po atomowym rzucie z drugiej linii, Jorge Maqueda. Czas wziął Raul Gonzalez, a po nim na 33:32 dla PSG rzucił Elohim Prandi. Nantes zdążyło jeszcze wywalczyć rzut karny tuż przed końcową syreną. Na siódmy metr podszedł Valero Rivery, lecz jego rzut efektownie sparował Andreas Palicka. Niezwykle ważna wygrana padła łupem mistrzów Francji.
Po piętnastu kolejkach liderem z dorobkiem 26 punktów jest Montpellier, które ma tyle samo punktów co PSG. O dwa mniej ma trzecie w tabeli HBC Nantes. Walka o tytuł we Francji, podobnie jak ma to miejsce w Bundeslidze - ma w tym roku niesamowity przebieg.
HBC Nantes - Paris Saint-Germain HB 32:33 (16:17)
Najwięcej bramek: dla Nantes - Thibaud Briet 10, Valero Rivera 8, Rok Ovnicek 5; dla PSG - Dainis Kristopans, Ferran Sole - po 6.
Czytaj także:
Chrapkowski zmieni klub
Czuwara nie zawodzi w Vardarze
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rzucał przez całe boisko. Pięć razy. Coś niesamowitego!