W piątek kolejny raz Hiszpania goniła rywala, jednak ostatecznie lepsi okazali się Duńczycy, którzy wygrali 26:23. - Kiedy gra się przeciwko takiemu zespołowi i nie trafia się wielu rzutów lub gubi wiele piłek, to ciężko jest wygrać. W obronie graliśmy dobrze, nasz bramkarz również zagrał dobry mecz, ale w ataku trochę brakowało - powiedział Daniel Dujshebaev w rozmowie z WP SportoweFakty.
W I połowie doskonale grał Mikkel Hansen, po przerwie jednak Hiszpanie unicestwili rywala. - Walczyliśmy przez 60 minut i robiliśmy wszystko, co mogliśmy - gdy jednak bramkarz rywala jest najlepszym zawodnikiem meczu, to potrafi zrobić różnicę. Teraz myślimy o następnym meczu. Oczywiście czujemy w nogach ostatnie spotkania, jednak rywale rozegrali tyle samo meczów - przyznał Dujshebaev.
W trakcie meczu doszło do kontrowersyjnej sytuacji, gdy sędziowie po rzucie Daniela Dujshebaeva sprawdzali na wideoweryfikacji czy nie trafił on w głowę Niklasa Landina. - On twierdził, że rzucałem w jego głowę, ale ja wiedziałem, że trafiłem w bark. Landinowi zaczęła cieknąć krew z nosa, ja go przeprosiłem, bo to jest sport. Ja chciałem trafić w bramkę, nie w bramkarza, który powiększył obrys ciała. Muszę takie rzuty trafiać. Oczywiście go przeprosiłem - podkreślił Hiszpan.
Podczas niedzielnego spotkania o 3. miejsce Hiszpanie zagrają o brąz ze Szwecją. Muszą przede wszystkim zregenerować głowy. - To prawda, ale byliśmy już w tej sytuacji. Musimy powalczyć o brąz przez 60 minut lub więcej, ale chcemy wygrać - zaznaczył Dujshebaev.
Czytaj także:
Duńczycy w finale mistrzostw świata
Wyrachowani Francuzi przerwali szwedzki sen
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ronaldo pękał ze śmiechu. Wszystko przez tego chłopczyka