Oglądając niedzielne spotkanie można było odnieść wrażenie, że nie uczestniczy się w meczu szczypiorniaka, lecz koszykówki. Zawodnicy obu drużyn biegali od bramki do bramki, popełniając masę błędów, a piłka co chwilę wpadała do siatki.
W drużynie gości widoczny był brak Tomasza Maluchnika, który doznał kontuzji kolana w spotkaniu z akademikami z Zielonej Góry. Między innymi absencja tego zawodnika spowodowała słabą grę defensywną Techtransu. Elblążanie stracili 41 bramek, czyli o 3 mniej, niż (razem!) w meczach z Jurandem Ciechanów i AZS Zielona Góra. Swojego dnia nie mieli ich bramkarze- Marek Wróbel i Wojciech Boniecki, jednak główny ciężar winy spoczywa na obrońcach, którzy pozwolili, aby szczególnie dużo rzutów płocczan wpadło ze środka i z lewego rozegrania.
Wiślacy objęli prowadzenie już w pierwszych minutach meczu. Kiedy elblążanie razili nieskutecznością, gospodarze z każdej akcji zdobywali bramkę, odskakując w 11 minucie na cztery oczka (8:4). Przyjezdnym udało się dogonić ich w 15 minucie i doprowadzić do wyniku 9:9. Duża w tym zasługa Damiana Malandego, który zaliczył pięć pierwszych trafień dla swojego zespołu. Był to jedyny remis w tym meczu. Zawodnicy Techtransu podjęli równą walkę, przegrywając wciąż 1-2 bramkami (14:13 w 24 minucie). Gospodarze wykorzystali jednak ich błędy (4 niecelne rzuty, straty piłki) i na przerwę obie drużyny schodziły przy stanie 19:13. Wśród zawodników Wisły najczęściej trafiali kołowy Piotr Pakulski oraz rozgrywający Kamil Mokrzki.
Druga partia to istny festiwal strzelecki. Padł w niej wynik 22:24, czyli taki, jaki zwykle widnieje na tablicy świetlnej nie po 30, a 60 minutach gry. Płocczanie po dwóch celnych rzutach Kamila Mokrzkiego i Adriana Piórkowskiego osiągnęli najwyższe jak dotąd prowadzenie- 21:13. Goście znów rozpoczęli pogoń. Dzięki przeprowadzeniu składnych akcji zniwelowali przewagę Wisły do 3 bramek (24:21), by powtórzyć sytuację z pierwszej połowy. W 48 minucie Płocczanie po raz drugi wygrywali 8 trafieniami. Na 5 minut przed końcem, przy stanie 36:32, szansy na zmniejszenie straty do 3 oczek nie wykorzystał z 7 metra Mirosław Ośko. Piłka odbiła się od bramkarza wprost w ręce zawodników Wisły. Do bramki elblążan skierował ją Piotr Pakulski. Wynik spotkania na 41:37 ustalił Jarosław Suski, który razem z Kamilem Mokrzkim i Piotrem Pakulskim zdobył 31 bramek w meczu.
Sympatycy Techtransu Elbląg musieli spodziewać się tego, że kiedyś nadejdzie gorszy dzień dla ich drużyny, jednak z pewnością woleliby, aby wynik był zdecydowanie niższy. Pozostaje liczyć, że niedzielne spotkanie było wypadkiem przy pracy, a w najbliższym meczu z AWF Warszawa obraz gry będzie zupełnie inny.
Wisła: Dudek, Jarosz- Mokrzki 12, Suski 10, Pakulski 9, Przedpełski 4, Piórkowski 2, Rupp 2, Rakowski 1, Żaglewski 1, Kowalski, Kwiatkowski, Szczutowski
Wójcik Meble: Wróbel, Boniecki- Malandy 11, Ośko 8, Perwenis 8, Korzeniowski 5, Fonferek 2, Michałów 2, Sadowski 1, Długosz, Dukszto, Gryz, Szczepański
Sędziowali: Paweł Kaszubski i Piotr Wojdyr (Gdańsk)