Wykorzystali sensacyjną wpadkę rywali. Jednostronne starcie w Zabrzu

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Dmytro Artemienko
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Dmytro Artemienko

Totalna dominacja Górnika Zabrze w starciu z Sandra Spa Pogonią. Szczecinianie liczyli na punkty w starciu z czwartą drużyną PGNiG Superligi Mężczyzn. Srodze się zawiedli (24:36). Górnik zaś wskoczył na pozycję medalową kosztem Azotów Puławy.

Sandra Spa Pogoń jechała do Zabrza z nadzieją na wywiezienie ze Śląska jakichkolwiek punktów. Duże nadzieje mieli również gracze Górnika, którzy znali już wynik z Puław. Azoty niespodziewanie przegrały z Torus Wybrzeżem Gdańsk (więcej o meczu tutaj). Ekipa Patrika Liljestranda mogła wskoczyć na 3. lokatę.

Zabrzanie od samego początku kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń. Inna sprawa, że Portowcy byli bardzo nieskuteczni. Często oddawali nieprzygotowane rzuty, które trafiały w aluminium. Bardzo dobre wrażenie między słupkami sprawiał Paweł Kazimier. U gości jedynie postawa Maksyma Wiunika zasługiwała na wyróżnienie. Ich atak zasługiwał na ostrą krytykę (za wyjątkiem Dawida Krysiaka - 8/8). Jakżeby inaczej, kiedy piłka zamiast do kolegi, często lądowała w dłoniach gospodarzy.

Już po kwadransie rywalizacji miejscowi wypracowali sobie 7 bramek zaliczki (11:5) i wcale nie zamierzali zwalniać. Pogoń znalazła się w arcytrudnej sytuacji. Niewiele zmieniła przerwa na żądanie Wojciecha Jedziniaka. W jego zespole nadal brakowało dokładności i skuteczności. Górnik raz po raz uruchamiał kontry, w których idealnie odnajdywał się Patryk Mauer czy też Dmytro Artemienko. Pierwszy z nich połowę swojego dorobku zawdzięczał "siódemkom".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Anita Włodarczyk i piłka nożna? No, no - zdziwicie się!

Jeśli komuś na Śląsku wydawało się, że gospodarze zwolnią po zmianie stron, srodze się pomylił. Już w 39. minucie zrobiło się 26:15. Szczecinianie wyglądali na totalnie zrezygnowanych. Brakowało właściwie wszystkiego. Problemy pojawiły się nawet w zwykłym kozłowaniu piłki, jak choćby u Bogdana Czerkaszczenki, czy też oddaniu rzutu w światło bramki w sytuacji sam na sam z niedoświadczonym Bartoszem Szczepanikiem.

Nic nie zapowiadało poprawy w grze gości i taka też nie nastąpiła. Zwłaszcza, że Kazimier nie schodził ze swojego poziomu. Po tym meczu Pogoń na pewno pozostanie "czerwoną latarnią" rozgrywek. Górnik zaś przeskoczył Azoty i wylądował na 3. lokacie.

PGNiG Superliga Mężczyzn, 17. kolejka:

Górnik Zabrze - Sandra Spa Pogoń Szczecin 36:24 (20:12)

Górnik: Kazimier, Szczepanik - Molski 3, Tokuda 4, Baczko 3, Artemenko 6, Krawczyk, Mauer 6 (3/3), Ivanytsia 1, Kaczor, Ivanović 3, Wąsowski, Ilczenko 4, Rutkowski, Przytuła 3.
Karne: 3/3.
Kary: 6 min. (Kaczor, Ivanović, Wąsowski - 2 min.).

Sandra Spa Pogoń: Wiunik - Krok 1, Wrzesiński 4, Kapela, Zalewski, Krupa 2, Wiśniewski 1, Starcevic 2, Czerkaszczenko 3, Krysiak 8, Polok 3.
Karne: 0.
Kary: 4 min. (Wrzesiński, Krysiak - 2 min.).

Sędziowie: Młyński (Zwoleń), Żak (Radom).
Widzów: 800.

Czytaj więcej:
--> Przez długi czas walczyły o utrzymanie, a mogą zagrać w pucharach

Komentarze (0)