Nafciarze załatwili sprawę w kilka minut. Kiedy trener Wojciech Jedziniak brał czas i zdecydowanie wyrażał swoje niezadowolenie, Wisła prowadziła już 8:2 i zanosiło się na bardzo łatwe zwycięstwo, wręcz trening przed spotkaniami w Lidze Mistrzów z Nantes. Gergo Fazekas i Tin Lucin byli bezwzględni wobec Portowców, świetnie bronił Marcel Jastrzębski i sprawa trzech punktów rozstrzygnęła się błyskawicznie.
Przed przerwą różnica nie była jednak tak duża, jak zapowiadały pierwsze minuty. Maksym Wiunik nie pozwolił Nafciarzom na całkowite zdominowanie meczu, golkiperowi zdarzało się nawet samemu rzucić do pustej płockiej bramki. Wisłę dopadł prawie 10-minutowy zastój, rzadko spotykany w meczach z rywalami klasy Pogoni. Przewaga stopniała do pięciu bramek, a byłaby pewnie jeszcze mniejsza, gdyby nie Jastrzębski.
Wisła ani na moment nie straciła kontroli nad meczem, bo Pogoń zmagała się z nieskutecznością, podobnie jak w pierwszej połowie rzuciła raptem dwie bramki przez 10 minut. W tym czasie Nafciarze karcili za sprawą skrzydłowych, Tomasa Pirocha i Abela Serdio. Różnica urosła do takich rozmiarów, że spotkanie przypominało bardziej sparing niż mecz o punkty.
Orlen Wisła Płock - Sandra Spa Pogoń Szczecin 35:20 (14:9)
Orlen Wisła Płock: Witkowski, Jastrzębski - Lucin 3, Piroch 6, Sroczyk 6, Serdio 3, Susnja 1, Michałowicz 2, Fazekas 3, Krajewski, Perez 3, Terzić, Dawydzik 3, Mindegia 1, Żytnikow, Kosorotow 4.
Sandra Spa Pogoń Szczecin: Jagodziński, Wiunyk 2 - Biały 3, Krok 1, Wrzesiński 2, Kapela 1, Zalewski 4, Krupa 1, Wiśniewski, Starcević 2, Krysiak 1, Nowak, Polok 3.
ZOBACZ:
Wybrzeże bez szans
Weteranka zdecydowała o przyszłości
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co on zrobił?! Genialny rzut z... kolan