Sobotnie spotkanie było niezwykle istotne dla obu zespołów, które zdecydowanie miały o co walczyć. Co prawda po ostatnim meczu Chrobrego to głogowianie zapewnili sobie 4. miejsce w lidze, jednak Torus Wybrzeże musiał uciekać przed mającymi przed sobotą dwa punkty mniej w tabeli Azotami Puławy.
Energa MKS miała już pewne utrzymanie, jednak od wyniku spotkania w Gdańsku i równolegle rozgrywanych meczów miało się okazać, na którym miejscu kaliszanie skończą sezon.
W pierwszej połowie dużo lepiej prezentowali się kaliszanie, którzy oddali aż 10 celnych rzutów więcej niż zawodnicy Torus Wybrzeża! W głównej mierze dzięki świetnej postawie Miłosza Wałacha gospodarze trzymali wynik. Mimo wszystko to niżej notowana ekipa utrzymywała minimalne prowadzenie, które Energa MKS powiększyła tuż przed przerwą. Wynik I połowy - 15:12 ustalił Piotr Krępa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro szaleje! "Mamba na koniec"
Od początku drugiej połowy gdańszczanie grali bardzo dobrze w obronie i kaliszanie nie potrafili zbyt wiele zrobić na boisku. W ciągu 9 minut Wałach skapitulował tylko raz, a w ofensywie Torus Wybrzeże prezentowało się nieźle. Najpierw Paweł Miklikowski, a później Jakub Będzikowski potrafili rzucić po dwie bramki z rzędu i w 40. minucie to gospodarze wyszli na prowadzenie 17:16.
Już w pierwszej połowie obie strony nie potrafiły ustrzec się błędów, po zmianie stron było podobnie. Po skutecznej fali gdańszczan, kaliszanie potrafili wrócić do meczu, jednak nie postawili kropki nad "i". To się zemściło i na kwadrans przed końcem, gdy z karnego trafił Piotr Papaj, gospodarze wyszli na dwubramkowe prowadzenie, a chwilę później skrzydłowy podwyższył na 23:20.
Goście się jednak nie poddali i bardzo szybko zniwelowali straty do jednej bramki różnicy. Po interwencji Krzysztofa Szczeciny, na 8 minut przed końcową syreną mogli nawet dojść na remis, jednak popełnili błąd i oddech gdańszczanom dał Jakub Będzikowski.
W bardzo ważnym momencie głową interweniował Kornel Poźniak i na dwie minuty na ławkę usiadł Łukasz Kużdeba. Przy stanie 25:24 gdańszczanie nie potrafili długo oddać rzutu, w końcu z drugiej linii huknął Będzikowski.
Kolejną piłkę obronił Poźniak i po szybkiej akcji do kaliskiej bramki trafił Mateusz Jachlewski, podwyższając na 27:24. Dopiero po dwóch minutach kontaktową bramkę rzucił Patryk Biernacki. Do końca spotkania utrzymywała się minimalna przewaga gdańszczan, którzy ostatecznie zwyciężyli 29:26 i zapewnili sobie 5. miejsce w ligowej tabeli.
Torus Wybrzeże Gdańsk - Energa MKS Kalisz 29:26 (12:15)
Torus Wybrzeże: Wałach (13/33 - 39%), Poźniak (5/11 - 45%) - Będzikowski 6, Jachlewski 5, Papaj 4, Kosmala 3, Pieczonka 3, Powarzyński 2, Milicević 2, Zmavc 2, Miklikowski 2 oraz Woźniak, Papina, Stępień, Kiejdo.
Karne: 3/4.
Kary: 10 min. (Kosmala, Pieczonka, Powarzyński, Zmavc, Woźniak - po 2 min.)
Energa MKS: Szczecina (9/28 - 32%), Hrdlicka (3/12 - 25%) - Biernacki 6, K.Pilitowski 4, Kużdeba 4, Wróbel 3, Krępa 3, Zieniewicz 2, Bekisz 2, M.Pilitowski 1, Góalski 1 oraz Adamczyk, Pedryc, Kus, Drej, Karpiński.
Karne: 2/4.
Kary: 10 min. (Kus 4 min., Drej, Karpiński, Kużdeba - po 2 min.)