Szczypiorniści z Wielkopolski rozpoczęli przygotowania do kolejnego spotkania ligowego od porannych zajęć, które odbyły się we wtorek. Żółto-czarni w tym tygodniu mieli zaplanowane tylko cztery jednostki treningowe. Taka mała ilość treningów związana jest z najbliższym meczem w Płocku, który odbędzie się nietypowo, bo w piątek o godzinie 18:00.
Po ostatnim zwycięstwie z zespołem Traveland-Społem Olsztyn nielbiści zajmują piąte miejsce w tabeli ligowej. Przedsezonowy cel wągrowieckiego klubu, który zakłada utrzymanie się w ekstraklasie realizowany jest w stu procentach. Jednak Edward Koziński - szkoleniowiec beniaminka przestrzega przed nadmiernym optymizmem: - Czeka nas jeszcze wiele ciężkich spotkań, po których nasza sytuacja w tabeli może się odwrócić o 180 stopni.
W zespole Nielby panuje jak zwykle bardzo dobra atmosfera. Kadra szkoleniowa, a także zawodnicy zapowiadają, że łatwo skóry nie oddadzą. - Wybieramy się do Płocka, żeby walczyć o zwycięstwo. Na pewno nie jedziemy w roli faworyta. Jednak jeśli uda nam się "urwać" jakiś punkt, to byłaby w naszym zespole wielka radość. A jak przegramy, to tylko z honorem. Takie jest założenie przed tym spotkaniem. Na treningach nie mogę oszukiwać zawodników i wmawiać im, że są lepsi do piłkarzy Wisły. Natomiast mogą z nimi zwyciężyć. Jak będą grać bardzo ambitnie, jeśli będą się starać i przy tym wyjdzie nam jakiś element gry lepiej od Płocka, to myślę, że mamy szansę na zwycięstwo - stwierdził Koziński.
Zdaniem Pawła Galus - II trenera zespołu z Wągrowca, szansą Nielby jest to, że jedzie do Płocka bez żadnych obciążeń psychicznych: - Jeżeli my przegramy, to nic wielkiego się nie stanie. Ewentualna porażka z Wisłą była przecież wkalkulowana w czasie przedsezonowych rozważań. Jeśli natomiast oni przegraliby u siebie, to wtedy stałaby się tragedia. Obecnie jest to drużyna, który boryka się z wieloma kontuzjami. W sobotę odpadli z europejskich pucharów z zespołem pół-amatorskim z Islandii. A jest to przecież drużyna zbudowana na Ligę Mistrzów - ma potężny budżet i wykonała równie potężne zakupy. W środę przegrali mecz z Zagłębiem Lubin, a w piątek zmierzą się z nami. Na pewno będziemy walczyć i tak łatwo się nie damy. Na parkiecie zaprezentujemy się jak najlepiej, nie pojedziemy do Płocka żeby przegrać. A ile się uda ugrać - zobaczymy!
Z mistrzowską drużyną Wisły związany jest Edward Koziński - szkoleniowiec Nielby, który w Płocku osiągał bardzo duże sukcesy. W drużynie Nafciarzy grał przez długi okres skrzydłowy MKS-u Alosza Szyczkow. Oprócz tego nielbiści posiadają w swoim składzie, aż trzech wychowanków Wisły: bramkarza Adriana Konczewskiego, rozgrywającego Bartosza Świerada oraz skrzydłowego Łukasza Białaszka.
- Mój wyjazd do Płocka to będzie swoista "podróż sentymentalna". Wracam przecież "na stare śmieci". Tam się urodziłem i wychowałem. W Wiśle zacząłem grać w piłkę ręczną. Tam też trenerzy nauczyli mnie tego, co dzisiaj robię. Na pewno powrót do tego miasta będzie bardzo miłym wspomnieniem. Mam nadzieję, że będzie to zwycięski powrót. Nie żałuję, że przeszedłem z Wisły do Piotrkowa Tryb., a potem do Nielby Wągrowiec. Losy piłkarza są takie, że raz jesteś w jednym miejscu, a raz w innym. W poprzednim sezonie grając w Piotrkowie udało nam się wygrać z Wisłą. Skazywano nas wtedy na pewną porażkę. Na pewno da się tam zwyciężyć, ale trzeba zagrać super zawody i jakoś zaskoczyć przeciwnika. Obiecuję wągrowieckim kibicom, że jak zwykle zagram na maksimum swoich możliwości - zapewniał po jednym z treningów Białaszek.