Mistrzowie Polski mogli w końcu z dużym spokojem przystąpić do kolejnego spotkania w ORLEN Superlidze Mężczyzn. 8 września 2023 r. ogłoszono niezwykle istotną informację dla dalszego funkcjonowania najbardziej utytułowanego klubu w Polsce (więcej o tym tutaj). Industria miała to jeszcze tylko udowodnić na parkiecie brązowych medalistów, Górnika.
Faworyt zaczął jednak dość spokojnie. Tak jakby czekał na odpowiedni moment, w którym będzie mógł się urwać gospodarzom z Zabrza. I rzeczywiście, taki moment nastąpił po bardzo dobrych interwencjach Miłosza Wałacha. To na niego zdecydował się postawić Tałant Dujszebajew w zastępstwie za kontuzjowanego Niemca, Andreasa Wolffa. Wystarczyło dosłownie 3 minuty, by wynik z 3:3 zmienił się na 3:8.
Im dalej w mecz, tym kielczanie pokazywali się z coraz lepszej strony. Zacieśnili środek obrony, przestali przy tym głupio tracić piłkę. Atak pozycyjny to już zupełnie inna bajka. Wystarczy przywołać akcję z obrotowym, Nicolasem Tournatem. Mimo asysty defensora Górnika, dostał dokładną piłkę, którą wystarczyło dobrze uderzyć.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można im pozazdrościć. Tak spędzili miesiąc miodowy
Zawodził Taras Minocki. Lider strzelców, wespół z Alexem Dujshebaevem, brał na siebie odpowiedzialność, ale wychodziło mu to przeciętnie. Do przerwy poprawił dorobek swojej drużyny o 2 bramki, ale przy skuteczności na poziomie nieco ponad 30 proc. Mógł jeszcze zamknąć trafieniem pierwsze 30 minut. Poszedł zwodem na zewnątrz, co spowodowało, że oddał rzut już po końcowej syrenie. W dodatku wprost w Wałacha.
Górnik się starał. Po zmianie stron długo trzymał w miarę bliski kontakt. Sygnał dał Damian Przytuła potężnymi bombami z dystansu. Gra się jednak tak, jak pozwala przeciwnik. A ten miał indywidualności, które w pojedynkę robiły ogromną różnicę. Choćby Dujshebaev na prawym rozegraniu, czy perfekcyjny Arkadiusz Moryto na skrzydle.
Sensacji nie było, choć emocje w końcówce podkręcili arbitrzy z Głogowa. Wskazali 2 minuty kary dla Daniela Dujshebaeva za trafienie Wyszomirskiego piłką w głowę. Okazało się, że Hiszpan rzucił w rękę bramkarza z Zabrza, a dopiero potem była głowa. Goście musieli grać dwóch mniej, ale wytrzymali presję.
Industria wróciła na fotel lidera ORLEN Superligi (wespół z Nafciarzami), z tą różnicą, że po raz pierwszy kielczanie nie dobili do "40". Nie musieli. Za 3 dni w Hali Legionów podejmą zespół Aalborga w Lidze Mistrzów.
ORLEN Superliga Mężczyzn, 4. kolejka:
Górnik Zabrze - Industria Kielce 32:36 (13:18)
Górnik: Ligarzewski, Liljestrand, Wyszomirski 1 - Szyszko 4 (2/2), Tokuda 3, Morkovsky 3, Baczko 1, Artemienko 3, Krawczyk 3, Bogacz 1, Dudkowski, Minocki 4, Kaczor 1, Ilczenko 2, Wąsowski, Przytuła 6.
Karne: 2/2.
Kary: 14 min. (Kaczor - 6 min., Tokuda, Ilczenko - 2 min., Wąsowski - 2 min. + cz.k.).
Czerwone kartki: Adam Wąsowski w 54. minucie spotkania za pchnięcie w górze Szymona Sićki oraz Sebastian Kaczor w 58. minucie meczu z gradacji kar.
Industria: Wałach, Błażejewski - Olejniczak 2, Wiaderny 2 (1/1), Sićko 7, A. Dujshebaev 10, Tournat 2, Karacić, Moryto 6 (1/1), D. Dujshebaev 1, Surgiel 1 (1/1), Stenmalm, Gębala 1, Karalek 4.
Karne: 3/3.
Kary: 12 min. (D. Dujshebaev - 4 min., Sićko, Tournat, Karacić, Karalek - 2 min.).
Sędziowie: Habierski, Skrobak (obaj z Głogowa).
Czytaj więcej:
--> Co tam się działo. Mocno osłabiony rywal wyrwał punkt
--> Faworyt zaczął z przytupem