Szalony mecz w Głogowie. Drużyny zdobywały bramki seriami, Derewiankin zrobił różnicę

Materiały prasowe / MKS Zagłębie Lubin / Paweł Andrachiewicz / Piłkarze ręczni Chrobrego Głogów
Materiały prasowe / MKS Zagłębie Lubin / Paweł Andrachiewicz / Piłkarze ręczni Chrobrego Głogów

To był szalony mecz. Najpierw Energa Wybrzeże grała doskonale w obronie, by później przez pół godziny KGHM Chrobry zdemolował gości. Pomimo pościgu gdańszczan w końcówce, głogowianie ostatecznie wygrali 34:27.

W meczu dwóch rewelacji ubiegłego sezonu od samego początku działo się bardzo dużo. Od pierwszych minut Energa Wybrzeże postawiła bardzo twardą obronę, a do tego głogowianie dwukrotnie wylecieli z boiska za przewinienia. Goście wyszli na dwubramkowe prowadzenie, ale bardzo szybko je stracili.

Kilka błędów popełnił Patryk Pieczonka i wyszły z tego szybkie ataki. Gdy kontratak podczas gry w osłabieniu wykorzystał Kacper Grabowski, w 9. minucie to Chrobry prowadził 6:4. Gdy wydawało się, że wiatr w żagle łapie zespół z Głogowa, znów dobrą serię zaczęli mieć gdańszczanie, którzy po dwóch trafieniach Jakuba Będzikowskiego z rzędu, wyszli na 9:7.

Szybko na dwubramkowe prowadzenie wyszli jednak ponownie zawodnicy Chrobrego i gdy trafił Jakub Orpik, w 20. minucie było 12:10.

Gdy dodatkowo z karnego trafił Tomasz Kosznik, gdańszczanie poprosili o czas. To jednak nie przyniosło skutku, bo koncert Chrobrego trwał, a Energa Wybrzeże było totalnie rozbite. Świetnie w bramce grał Anton Derewiankin, a przewaga ekipy z województwa dolnośląskiego rosła w oczach. Podsumowaniem pierwszej połowy był rzut wolny bezpośredni po ostatniej syrenie, który wykonał skutecznie Jakub Orpik i KGHM Chrobry wygrał I połowę 20:12.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można im pozazdrościć. Tak spędzili miesiąc miodowy

Po zmianie stron niewiele się zmieniło. Wciąż Energa Wybrzeże, które prowadziło przecież 10:8 nie potrafiło pokonać Derewiankina, a KGHM Chrobry robił swoje. Głogowianie rzucili pięć pierwszych bramek w drugiej połowie i gdy dwa razy z rzędu trafił Orpik, było już 25:12! Złą passę przerwał dopiero Patryk Siekierka, ale było już po meczu.

Trenerzy Wybrzeża zmienili obronę na 5:1, chcąc zmienić obraz spotkania. Rzeczywiście - goście przerwali napór rywala i przewaga głogowian zaczęła topnieć i z 13 bramek różnicy w 38. minucie, w 53. minucie, po trafieniu Damiana Domagały gdańszczanie mieli już tylko sześć bramek straty.

Gra głogowian była bardzo słaba, nie takiej postawy Chrobrego oczekiwali po tej drużynie kibice. Gospodarze totalnie nie radzili sobie w ofensywie, ale im mniej czasu było do końca, tym gdańszczanie byli zmuszeni grać szybciej i to spowodowało, że zaczęło brakować im precyzji. Chrobry wygrał 34:27 i zdobył kolejne trzy punkty do ligowej tabeli.

KGHM Chrobry Głogów - Energa Wybrzeże Gdańsk 34:27 (20:12)

KGHM Chrobry: Derewiankin (24/50 - 48%) - Orpik 8, Grabowski 6, Tilte 6, Matuszak 4, Zieniewicz 3, Paterek 3, Hajnos 2, Skiba 1, Kosznik 1 oraz Otrezow, Jamioł.
Karne: 4/4.
Kary: 10 min. (Otrezow 4 min., Tilte, Orpik, Skiba - po 2 min.).

Energa Wybrzeże: Poźniak (4/26 - 15%), Zakrzewski (0/5 - 0%), Witkowski (6/12 - 50%) - Będzikowski 6, Jachlewski 5, Milicević 5, Domagała 3, Papina 2, Niedzielenko 2, Papaj 1, Zmavc 1, Pieczonka 1, Siekierka 1 oraz Stępień, Peret.
Karne: 1/4.
Kary: 4 min. (Papaj, Stępień - po 2 min.).

Komentarze (0)