Kilka dni przed meczem rewanżowych władze EHF poinformowały o zawieszeniu jednej z czołowych zawodniczek w ekipie z Węgier - Laimy Bernataviciute, która w pierwszym spotkaniu sprawiła wiele problemów drużynie SPR-u, zdobywając przy tym 5. bramek dla swojej drużyny. - Zobaczymy, jak ich trener poukłada grę pod jej nieobecność. Na pewno była ważnym ogniwem zespołu i filarem obrony, ale jej zmienniczka także rozegrała dobre spotkanie - komentuje ten fakt szkoleniowiec lubelskiej drużyny, Grzegorz Gościński.
Ta informacja z pewnością ucieszyła lubelskie zawodniczki, gdyż w takiej sytuacji szanse na zwycięstwo i awans do kolejnej rundy znacznie wzrosły. Piłkarki nadal rozpamiętują ten pierwszy pojedynek, gdyż wiedzą, że były w stanie go wygrać, tego samego zdania jest również Gościński. - Gdy Węgierki zmieniły system obrony z 6-0 na 5-1 za szybko chcieliśmy zdobyć bramkę. Były niepotrzebne nerwy i rzuty z nieprzygotowanych pozycji. Mieliśmy dwie-trzy sytuacje, które powinny się zakończyć zdobyciem bramki, a wtedy wynik oscylowałby wokół remisu.
Z racji przełożenia meczu w rozgrywkach ligowych, lublinianki mają więcej czasu by jeszcze dokładniej przestudiować nagranie z pierwszego meczu i efektywnie "odrobić lekcję". Każda zawodniczka otrzymała na kilka dni przed wspólnym treningiem nagranie do osobistego wglądu, by później znaleźć sposób, który da pewny awans do następnej rundy.