Mecz bramkarzy w Gdańsku. Gospodarze nie wyszli na drugą połowę

WP SportoweFakty / Michał Mieczkowski / Na zdjęciu: Łukasz Zakreta
WP SportoweFakty / Michał Mieczkowski / Na zdjęciu: Łukasz Zakreta

Energa Wybrzeże Gdańsk przegrało z MMTS-em Kwidzyn 22:26. O wszystkim zadecydowała druga połowa, w której przez długi czas gospodarze nie potrafili pokonać Łukasza Zakrety. Czterej bramkarze łącznie odbili 33 piłki.

Tuż przed sobotnimi Derbami Pomorza, Energa Wybrzeże Gdańsk zakontraktowała nowego bramkarza. Amine Bedoui od nie grał jednak od początku. Pierwsze minuty należały zdecydowanie do bramkarza gości. Łukasz Zakreta skutecznie powstrzymywał gdańszczan, a wykorzystywali to zawodnicy MMTS-u. Gdy w 6 minucie trafił Leon Łazarczyk, było 1:3.

Do 15. minuty utrzymywało się minimalne prowadzenie kwidzynian, ale Energa Wybrzeże grało mocno w obronie i w końcu przyszły tego efekty. W ciągu 11 minut MMTS trafiał do bramki Kornela Poźniaka tylko raz, a w tym czasie gdańszczanie rzucali celnie pięciokrotnie i w 26 minucie prowadzili różnicą dwóch bramek. Końcówka pierwszej połowy była szalona. Mnóstwo szans mieli zawodnicy obu zespołów, ostatecznie na przerwę obie drużyny schodziły przy rezultacie 12:12.

Druga połowa zaczęła się dużo lepiej od grających bardziej precyzyjnie kwidzynian, którzy korzystali z niefrasobliwości gdańszczan w obronie, gdzie szybko Energa Wybrzeże w ciągu pięciu minut złapała dwie kary, ale przede wszystkim w ataku. Gdy w 37 minucie z karnego trafił Patryk Grzenkowicz, było już 12:15. Gospodarze pierwszą bramkę w drugiej połowie rzucili dopiero po 9 minutach, gdy Maciej Papina trafił z karnego.

ZOBACZ WIDEO: Internauci poruszeni. Tak golfistka ubrała się do symulatora

To jednak nie zmieniło oblicza spotkania. Klasą sam dla siebie był Łukasz Zakreta, a gdańszczanie grali bardzo chaotycznie, popełniając katastrofalne w konsekwencji błędy. Gdy MMTS rzucił cztery bramki z rzędu, po pięknym rzucie z drugiej linii Bogdana Czerkaszczenki kwidzynianie prowadzili już 21:14. Patryk Rombel licząc na cud poprosił kolejny raz o czas.

W 19 minucie drugiej połowy, Energa Wybrzeże zdobyła dopiero trzecią bramkę w tej części gry dla swojej drużyny. Na domiar złego dla gdańszczan, na 7 minut przed końcem z urazem zszedł powołany niedawno do szerokiej kadry Polski Jakub Będzikowski.

Nieoczekiwanie doskonałe wejście miał Amine Bedoui i Energa Wybrzeże zaczęło odrabiać straty. Od stanu 14:22, w ciągu 7 minut gospodarze zbliżyli się na trzy bramki różnicy. Do karnego przy stanie 19:23 podszedł Papina, ale piłkę odbił Jakub Matlęga. Kluczową bramkę rzucił Wiktor Jankowski i uspokoił tym grę MMTS-u, który wygrał 26:22.

Energa Wybrzeże Gdańsk - MMTS Kwidzyn 22:26 (12:12)

Energa Wybrzeże: Poźniak (8/24 - 33%), Bedoui (7/17 - 41%) - Jachlewski 5, Papina 4, Peret 3, Będzikowski 2, Powarzyński 2, Pieczonka 2, Papaj 2, Milicević 1, Siekierka 1 oraz Zmavc, Stępień, Domagała.
Karne: 3/6.
Kary: 6 min. (Powarzyński, Pieczonka, Zmavc - po 2 min.).

MMTS: Zakreta (17/38 - 45%), Matlęga (1/1 - 100%) - Grzenkowicz 8, Łazarczyk 5, Jankowski 5, Wawrzyniak 3, Czerkaszczenko 2, Welcz 1, Kosmala 1, Landzwojczak 1 oraz Guziewicz, Jarosz, Lewczyk, Malczak.
Karne: 3/3.
Kary: 4 min. (Malczak, Jankowski - po 2 min.).

Czytaj także: 
Poprzeczka dla Polek idzie w górę
Reprezentant Tunezji w Wybrzeżu

Komentarze (0)