Początek rywalizacji o być albo nie być w ME 2024 ze Słowenią wyglądał niemalże jak z Norwegią. Przez kwadrans reprezentanci Polski wyglądali co najmniej dobrze. Przede wszystkim nie mylili się i byli skuteczni (więcej o samym meczu tutaj). Tablica świetlna wskazywała wówczas wynik 8:8.
- Mieliśmy świetny początek. Graliśmy tak, jak planowaliśmy. Potem pojawiła się jednak niekonsekwencja tego, co sobie założyliśmy. Słoweńcy w pierwszej połowie część swoich bramek rzucili z naszych błędów indywidualnych - przyznał w rozmowie z Eurosportem trener Marcin Lijewski.
Dużą różnicę między drużynami pokazały też statystyki pomeczowe, choć do tej kwestii nasz szkoleniowiec nie mógł się na gorąco ustosunkować. Niemniej, nasi bramkarze odbili zaledwie 4 piłki, podczas gdy nasi przeciwnicy 10. Zanotowaliśmy łącznie aż 12 strat. Skuteczność w ataku sięgnęła 48 procent przy 60 procentach Słoweńców. Tak się meczu nie wygra.
ZOBACZ WIDEO: Zobacz, gdzie Milik zabrał ukochaną. Jej zdjęcia zachwycają
- Zaraz będę widział statystyki, to będę mógł się odnieść. Tutaj mamy pole do porównania. Słoweńcy na pewno nie zrobili tyle błędów. Tutaj jest pole do pracy - słusznie zauważył w telewizyjnym wywiadzie opiekun Biało-Czerwonych.
Zdaniem Lijewskiego te wszystkie pomyłki mają swoje wytłumaczenie. - To jest brak obycia na takich imprezach. Mamy mało zawodników, którzy byli już na kilku mistrzostwach. Przez takie turnieje zdobywamy doświadczenie. Te mecze są cenne - dodał.
Na koniec odniósł się jeszcze do pozycji prawego rozgrywającego. W tym meczu rolę tę pełnili: Jakub Powarzyński, ale zagrał bardzo niewiele oraz Michał Daszek. Brak minut tego pierwszego trener wyjaśnił chorobą, która od 3 dni męczyła naszego szczypiornistę.
W poniedziałek 15 stycznia zagramy w meczu o honor. Farerzy już narobili sporo problemów Słoweńcom i z całą pewnością nie będą to łatwe zawody. - Z Wyspami Owczymi wcale nie czeka nas łatwy mecz. Wręcz przeciwnie, dlatego musimy się dobrze przygotować - podsumował polski szkoleniowiec.
Czytaj także:
--> Optymizmu brak. Tak wygląda "nasza" tabela