Dzisiejsze spotkanie różniło się znacznie od wczorajszego pojedynku, a to głównie za sprawą znacznie lepszej dyspozycji Vive. Kielczanie podeszli do meczu ze zdecydowanie innym nastawieniem niż wczoraj. W ich grze widać było zaangażowanie i motywację, której wczoraj zabrakło. Z kolei kwidzynianie nie wytrzymali trudów dwumeczu kondycyjnie, zadecydowała także krótsza ławka. Mimo to podopieczni trenera Zbigniewa Markuszewskiego nie mają się czego wstydzić, gdyż ponownie pokazali się z bardzo dobrej strony i nie zabrakło im zaangażowania i ambicji. Nie byli jednak w stanie zatrzymać rozpędzonej kieleckiej siódemki, a sił na wyrównaną walkę starczyło zaledwie do 22 minuty. Znowu kapitalne spotkanie rozegrali bramkarze. Zwłaszcza Marek Kubiszewski był nie do pokonania i w samej pierwszej połowie odbił około 15 piłek. Zaprzeczył tym samym swoim własnym słowom z wczoraj, że świetnie broni tylko w przegranych meczach. Należy jednak wspomnieć także o jego vis-a-vis Sebastianie Suchowiczu, który swoją postawą "trzymał wynik" i nie pozwalał gospodarzom na uzyskanie wyraźnej przewagi. Kielczanie zdołali odskoczyć na kilka bramek dopiero pod koniec pierwszej odsłony gry, gdy po czterech bramkach z rzędu prowadzili 16:10.
Druga połowa to w dalszym ciągu konsekwentna gra Vive, i choć ambitni kwidzynianie próbowali zmniejszać straty to widać było, że przetrzebieni kontuzjami nie mają na tyle sił. Dodatkowo gracze MMTS nie wykorzystali w drugiej połowie aż trzech rzutów karnych, które padły łupem świetnie dysponowanego Kubiszewskiego. Warto zaznaczyć, że w całym spotkaniu było aż 11 rzutów z siódmego metra, a gra momentami była naprawdę twarda. Przez kolejne minuty Vive kontrolowało sytuację, utrzymując prowadzenie w granicach 4-6 bramek. Trener Aleksander Malinowski dał pograć wszystkim zawodnikom, a najlepsze wrażenie sprawił Michał Chodara. Skrzydłowy Vive, który w końcówce wczorajszego meczu zepsuł kilka ważnych piłek, dzisiaj błyszczał, a jego bramki wzbudzały najgłośniejszy doping na widowni. Końcówka meczu to już pokaz efektywnej gry w wykonaniu gospodarzy, oraz święto na trybunach. Zaprzyjaźnieni ze sobą kibice z Kielc i Kwidzyna wspólnie dopingowali oraz razem namawiali prezesa Vive Bertusa Servaasa do pozostania w klubie przygotowując wielki transparent. Sam mecz skończył się wynikiem 32:26 i sprawa brązowego medalu pozostaje otwarta. Kolejne dwa pojedynki odbędą się w kolejny weekend w Kwidzynie i tego czy wystarczą do rozstrzygnięcia rywalizacji dowiemy się już za tydzień.
KS Vive Kielce - MMTS Kwidzyn 32:26 (17:12)
Vive: Kubiszewski - Kuchczyński 5, Rosiński 5, Zaremba 4, Podsiadło 4, Konitz 4, Chodara 3, Jachlewski 2, Żółtak 2, Usaczow 1, Wasiak 1.
MMTS: Suchowicz, Gawlik - Urbanowicz 6, Krieger 4, Mroczkowski 4, Czertowicz 3, Witaszak 2, Janiszewski 2, Peret 2, Rombel 2, Seroka 1.
Sędziowie: Marek Baranowski(Warszawa) i Bogdan Lemanowicz (Płock)
widzów: 1200