ME: olbrzymie emocje w pierwszym półfinale! Ten mecz przejdzie do historii

PAP/EPA / CHRISTOPHER NEUNDORF / Na zdjeciu: Rzut Elohima Prandiego
PAP/EPA / CHRISTOPHER NEUNDORF / Na zdjeciu: Rzut Elohima Prandiego

Takie sytuacje nie zdarzają się często. Początkowo Francja dominowała, ale na sekundy przed końcem to Szwedzi mogli wygrać. Po tym, jak Prandi trafił po czasie z rzutu wolnego bezpośredniego był remis, a w dogrywce Francja postawiła kropkę nad "i".

Od początku było to spotkanie z gatunku tych, w których jednemu zespołowi niemal od początku wychodzi praktycznie wszystko, ten drugi jest jedynie statystą. Francuzi, którzy z kompletem punktów zdobytych w Fazie Głównej szybko zapewnili sobie awans grali w końcu z drużyną, która awansowała do finału w bólach, jednak należy pamiętać, że to Szwecja broni tytułu mistrzowskiego.

Co ciekawe na samym początku to Szwecja wyszła na prowadzenie i po tym jak Skandynawowie rzucili trzy bramki z rzędu, po trafieniu Jima Gottfridssona było 3:1 dla Szwecji. Szczypiorniści z północnej Europie prowadzili jeszcze w 6. minucie po rzucie Maksa Darja i Francja włączyła "tryb - walec".

Doskonale w bramce Trójkolorowych spisywał się Samir Bellahcene, który korzystał ze świetnej, aktywnej obrony Francji. Jedni z faworytów całego turnieju rzucali z tego bramkę za bramką i licznik trafień z rzędu zamknął się na siedmiu, co na tym poziomie zdarza się niezwykle rzadko. Bramka na 10:4, to było coś co może być znakiem rozpoznawczym Francji. Dika Mem odebrał piłkę w obronie, rozegrał ją z Yannis Charitonidis , po czym ponownie ją złapał i skutecznie skończył akcję.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to nie jest żart. Tak trenują polscy skoczkowie

W 14. minucie było już 10:4, ale Francja miała ochotę na jeszcze więcej i już chwilę później Yanis Lenne powiększył przewagę swojej drużyny do siedmiu bramek różnicy. Szwedzi jednak nie chcieli zejść przedwcześnie do szatni. Kilka piłek odbił Andreas Palicka, a ze stuprocentową skutecznością grał Felix Claar, który w pierwszej połowie rzucił cztery bramki. Do przerwy było 17:11, a wynik ustalił Hugo Descat, który w ciągu pierwszych 30 minut rzucił 6 bramek.

Druga połowa zaczęła się jednak doskonale dla reprezentacji Szwecji, która w ciągu trzech minut zmniejszyła swoje straty o połowę! Gdy szybki atak zakończył Hampus Wanne, było już 17:14. Francja nie potrafiła przełamać świetnej szwedzkiej obrony, a dodatkowo kontuzji nogi doznał Valentin Porte. Po kolejnych nieudanych akcjach Francuzów, gdy akcję wykończył Albin Lagergren było 18:17 i Guillaume Gille w 38 minucie poprosił o drugi czas. To nie przyniosło oczekiwanego sukcesu i Jonathan Carlsbogard doprowadził do wyrównania!

Francja wyszła ponownie na trzybramkowe prowadzenie, ale po chwili szwedzkich fanów do ekscytacji doprowadził Palicka, który najpierw obronił rzut karny, a następnie dobitkę. Francja ponownie zaczęła mieć kłopoty, a po nieudanej akcji Mema i kontrataku Wanne, znów był remis - tym razem 21:21. W końcu stało się nieuniknione i gdy trafił Felix Claar, na 8 minut przed końcową syreną Szwecja wyszła na prowadzenie 23:22 - po raz pierwszy od początkowej fazy spotkania.

Przy stanie 24:25, po rzucie Daniela Petterssona piłką w twarz uderzony został francuski bramkarz. Sędziowie skorzystali z wideoweryfikacji i nie dopatrzyli się przewinienia ze strony skrzydłowego. Po chwili Andreas Palicka już trzeci raz z rzędu obronił rzut karny! Po długiej akcji na dwubramkowe prowadzenie Szwedów wyprowadził Max Darj rzucając z koła, ale po chwili odpowiedział Hugo Descat, trafiając po raz ósmy do bramki rywala.

Przy wyniku 25:27, trener Gille poprosił o ostatni czas na 49 sekund przed końcem i tym razem trafił Yannis Lenne. Szwecja miała jednak wciąż jedną bramkę przewagi i piłkę w rękach. 15 sekund przed ostatnią syreną to szwedzki trener przerwał grę. Francuzi bronili każdy swego, piłkę do bramki rywala rzucił Gottfridsson, ale zrobił przy tym kroki! Francja ruszyła do ataku, ale wywalczyła tylko rzut wolny bezpośredni. Elohim Prandi dokonał niemożliwego i doprowadził do wyrównania! Tak przechodzi się do historii!

Tak jak Szwedzi w końcówce drugiej połowy mieli przewagę mentalną, tak Francuzi zyskali ją w pierwszej połowie dogrywki. Rzucili trzy pierwsze bramki w tej części gry, tracąc dopiero bramkę po pięciu minutach. Do tego w ostatnich sekundach doszło do niebezpiecznej sytuacji, po której Palicka doznał urazu nogi. Szwedzki bohater mimo tego że kulał, został w bramce.

Druga połowa dogrywki zaczęła się od chwytu oburącz Desbonneta po rzucie Szwedów i skutecznej kontrze Diki Mema. Zmęczeni i zrezygnowani Szwedzi popełniali kolejne błędy, a bramkę na 32:28 rzucił bohater Prandi. Szwedzi wyszli wysoko, ale grająca na euforii Francja już tego nie wypuściła. Mecz zakończył się wynikiem 34:30 i to Francuzi są w półfinale i czekają na zwycięzcę meczu Niemcy - Dania. Finał i mecz o 3. miejsce już w niedzielę.

Francja - Szwecja 34:30 (17:11, 27:27, 30:28)
Francja:

Bellahcene (9/33 - 27%), Desbonnet (4/10 - 40%) - Descat 8, Mem 6, Remili 5, Lenne 4, Fabregas 4, Prandi 3, Nahi 3, Mahe 1 oraz Richardson, Tournat, N.Karabatić, L.Karabatić, Porte, Konan.
Karne: 4/7.
Kary: 8 min.

Szwecja: Palicka (15/48 - 31%), Thulin (0/1 - 0%) - Claar 9, Darj 5, Wanne 5, Gottfridsson 4, Carlsbogard 3, Sandell 2, Lagergren 1, Johansson 1 oraz Pettersson, Karlsson, Pellas, Bergendahl, Nilsson, Wallinius.
Karne: 0/0.
Kary: 2 min.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty