Szczerość reprezentanta Polski. O tym mówili w szatni

WP SportoweFakty / Marcin Woźniak / Na zdjęciu Bartosz Kowalczyk
WP SportoweFakty / Marcin Woźniak / Na zdjęciu Bartosz Kowalczyk

Bartosz Kowalczyk okazał się być największym katem dla Zagłębia Lubin w meczu 18. kolejki ORLEN Superligi. W całym meczu rzucił 10 bramek. - Nie jesteśmy jeszcze tą drużyną z końcówki roku - stwierdził wprost rozgrywający.

Energa MKS miała w tym dniu lidera w osobie Bartosza Kowalczyka. Ten, mimo 10 celnych rzutów, był bardzo krytyczny wobec swojego zespołu.

- Mamy jeszcze bardzo dużo do poprawy. Widać, że nie jesteśmy jeszcze tą drużyną z końcówki roku, że jeszcze się docieramy, że w zasadzie jeden nowy zawodnik łapie z nami tempo, a my z nim - ocenił.

- Bardzo dużo rzeczy mamy do poprawy zarówno w ataku, w obronie, jak i w kontrze. Ale, tak jak sobie powiedzieliśmy w szatni, sztuką jest wygrać, kiedy nic nie idzie, a nie w meczu, kiedy wszystko się układa po naszej myśli. To spotkanie takie było i całe szczęście, bo pokazaliśmy charakter i dzięki temu udało się zdobyć komplet punktów - dodał.

Niemniej, postawie defensywy wystawił pozytywną ocenę. - Myślę, że pomogła obrona. Krzysiu (Szczecina - dop. red.) odbił kilka ważnych piłek, bodajże dwa rzuty karne. To wszystko buduje i zazębia się. Łatwiej się nam gra, bo widzimy, że bramkarz odbija. Jemu jest łatwiej, bo widzi, że my też mocno pracujemy i te rzuty są dla niego łatwiejsze. Wytrzymaliśmy do końca to ciśnienie - przyznał Kowalczyk.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można im pozazdrościć. Bajeczny urlop dziennikarki i piłkarza

Już w środę (7 lutego) kaliszan czeka nie lada wyzwanie. - Teraz mamy przed sobą mecz z Chrobrym. Nie ma co ukrywać, to bardzo dobra drużyna. Gra w tym sezonie w europejskich pucharach, według mnie będzie się biła o medale. Rywal z dużo wyższej półki. Ale cóż, potrafiliśmy już sprawić niespodzianki w tym sezonie, więc przygotujemy się. Natomiast, mimo wszystko, dużo musimy poprawić - rzucił na koniec.

Czytaj więcej:
--> Krytyka trenera. Nie ten poziom
--> W Gdańsku nie szukają wymówek

Źródło artykułu: WP SportoweFakty