KGHM MKS Zagłębie Lubin miało solidne podstawy ku temu, żeby wierzyć, że 10 lutego 2024 roku jest właśnie tym dniem, kiedy zdobędzie historyczne punkty w EHF Champions League. Zawodniczki Bożeny Karkut zmierzyły się w sobotę z CS Rapidem Bukareszt, z którym w pierwszej rundzie przegrały tylko jedną bramką. Teraz jednak grały u siebie, a przewaga w postaci własnego boiska potrafi zdziałać cuda.
Wynik meczu rzutem z lewej flanki otworzyła Daria Michalak, na co wkrótce odpowiedziała przedzierająca się na szósty metr Orlane Kanor. Prowadzenie przywróciła miejscowym Joanna Drabik, a chwilę później Adrianna Górna zakończyła szybki kontratak i... prędko nadarzyła się kolejna okazja do zdobycia łatwej bramki. Mogło być już cztery do jednego, ale wspomniana na początku akapitu lewoskrzydłowa nie opanowała piłki.
Nie trzeba było długo czekać aż Daria Michalak odkupi swe winy. Jedna z liderek mistrzyń tym razem się nie pomyliła i swoją skuteczną kontrą zmusiła trenera gości do wzięcia czasu (6:3 w 7'). Wskazówki szkoleniowca CS Rapidu Bukareszt jednak nie pomogły. Na parkiecie wciąż dominowało KGHM MKS Zagłębie Lubin, które utrzymywało kilkubramkowy dystans.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: toczyły wojny w UFC. Poznajesz, kogo odwiedziła Jędrzejczyk?
Po upływie pierwszego kwadransa przewaga Miedziowych zaczęła topnieć. Karolina Jureńczyk nie wykorzystała rzutu karnego, jej lob zatrzymał się na poprzeczce, a później otrzymała karę dwóch minut za ostrą walkę z Albertiną Kassomą. Rumunki wykorzystały ten moment i złapały kontakt, a później doprowadziły do wyrównania po kolejnej udanej "siódemce" Doriny Korsos (10:10 w 17').
Serię przyjezdnych przerwała indywidualną akcją Karolina Kochaniak-Sala, a następnie wejście smoka zaliczyła Daria Przywara, dzięki której ekipa ze stolicy polskiej miedzi odbudowała wcześniejszy dystans (14:11 w 21'). Do przerwy gospodynie wygrywały różnicą dwóch bramek, ale po zmianie stron szczypiornistki z Bukaresztu szybko zniwelowały straty i spotkanie się bardzo wyrównało.
Rumunki stanęły też przed szansą objęcia pierwszego prowadzenia w tym meczu (18:18 w 43'), ale rzut karny Doriny Korsos świetnie wybroniła Monika Maliczkiewicz. Nie udało się to wtedy, ale udało się dwie minuty później, gdy na lewej połówce zrobiło się miejsce dla Orlane Kanor. Trener Bożena Karkut poprosiła o czas.
Jej podopieczne miały spory problem ze skutecznością (18:21 w 49'), męczyły się w ataku pozycyjnym, ich akcje bardzo często przerywały broniące w centralnym sektorze Orlane Kanor i Albertina Kassoma. Niepowodzenia starały się jednak odrabiać w defensywie.
Lubinianki przetrwały gorszy okres i na siedem minut przed końcem złapały kontakt. Na siódmym metrze bardzo dobrze radziła sobie Daria Przywara (20:21 w 53'), ale później... przyszło im grać w podwójnym osłabieniu. Z tego już bez szwanku nie wyszły. Zawodniczki CS Rapidu Bukareszt znów odskoczyły na trzy bramki, a czasu na ewentualne odwrócenie losów spotkania zostało mistrzyniom kraju już naprawdę niewiele.
KGHM MKS Zagłębie Lubin - CS Rapid Bukareszt 21:24 (15:13)
KGHM MKS Zagłębie: Zima, Maliczkiewicz - Pankowska, Przywara 4, Górna 4, Zych, Drabik 1, Szarkova, Milczarczyk, Michalak 6, Bujnochova, Kochaniak-Sala 4, Matieli 1, Jureńczyk 1, Milojević.
Karne: 3/5
Kary: 14 min.
CS Rapid: Ciuca, Kapitanović, Sandru - Gonzalez Ortega, Kassoma 1, Lopez, Neesgaard 3, Korsos 6, L. Kanor 3, O. Kanor 3, Ostase, Hernandez, Badea 1, Polman 2, Janjusević 5, Ilie.
Karne: 8/10
Kary: 6 min.
Czytaj także:
W takim składzie Polki rozpoczną walkę o ME 2024
Kolejny transfer mistrzyń. Nowa skrzydłowa w KGHM MKS Zagłębiu Lubin