Poniedziałkowe derby Wielkopolski nie miały znaczenia dla układu tabeli. Obu zespołom bardzo zależało jednak na wygranej. Od początku lepiej spisywali się ostrowianie, którzy zmusili swoich rywali do długiego przestoju.
- Wpadliśmy w dołek. Przez 16 minut nie mogliśmy rzucić bramki. Przydarzały się głupie błędy, a Dawid Balcerek odbił swoje. Ostrów nam odjechał i pozostało nam tylko gonić - powiedział po meczu Konrad Pilitowski, zawodnik Energa MKS Kalisz.
- Szacunek dla zespołu. Jestem bardzo dumny, bo nie poddaliśmy się, goniliśmy do samego końca. Nie udało się, gratulacje dla Ostrowa. Nam nie powinno się takie coś przydarzać - dodał.
Na przerwę jego zespół schodził przy wyniku 9:14. Później kaliszanie doszli swoich rywali nawet na różnicę jednego punktu. Ostatecznie górą byli podopieczni Kima Rasmussena, którzy zwyciężyli 27:24.
- Mówiłem już wcześniej, że tu nikt nie przyjedzie na sparing, żeby zawieść kibiców czy samych siebie. Wychodzimy na boisko po to, żeby walczyć. Z mojej perspektywy wygląda to tak, że gdybyśmy odpuścili, to nie mógłbym spojrzeć w lustro - wyjaśnił Pilitowski.
W 1/8 finału ORLEN Superligi Mężczyzn Energa MKS Kalisz zmierzy się z trzecim po rundzie zasadniczej Górnikiem Zabrze. Arged Rebud KPR Ostrovia rywalizować będzie z kolei z Orlen Wisłą Płock.
Czytaj także:
- Faza zasadnicza zakończona. Sprawdź pary play-off ORLEN Superligi
- Nazywali go "następcą Szmala". Po latach przyznał, co wtedy czuł
ZOBACZ WIDEO: Herosi WP. Jóźwik, Małysz, Świderski i Korzeniowski wybrali nominowanych