Już przed tym spotkaniem wiadomo było, że zespół z Ostrowa opuści aż czterech zawodników, w tym m.in. bramkarze Dawid Balcerek i Mikołaj Krekora. Było to zatem ich pożegnanie z biało-czerwonymi.
Mecz rozpoczął się pechowo dla podopiecznych Kima Rasmussena. Szybko kontuzji doznał Marek Szpera i musiał opuścić plac gry. Pod jego nieobecność rywalizacja toczyła się niemal punkt za punkt.
Jeszcze w 20. minucie bramkę na 10:9 dla MMTS rzucił Michał Potoczny. Od tego momentu do głosu zaczęli dochodzić gospodarze. Zanotowali aż siedem trafień z rzędu i wypracowali sobie bezpieczną przewagę (16:10). Swoje między słupkami robił Mikołaj Krekora.
Dopiero po zmianie stron przyjezdni zdołali przełamać złą serię. Jedenastą bramkę dla MMTS Kwidzyn rzucił Alan Guziewicz. Chwilę później ostrowianie osiągnęli najwyższe prowadzenie w spotkaniu (19:11).
ZOBACZ WIDEO: Wcześniej o tym nie mówił. "Dałem jej pieniądze. Oszukała mnie"
Zawodnicy gości próbowali zmniejszać stratę, ale za każdym razem zatrzymywali się na trzybramkowej różnicy. Ostatecznie Arged Rebud KPR zwyciężył 33:28 i zajął 7. miejsce w ORLEN Superlidze Mężczyzn. Nigdy wcześniej klub z Ostrowa nie był tak wysoko w rozgrywkach.
Aż osiem bramek zapisał na swoim koncie Ksawery Gajek. Łukasz Zakreta nie był w stanie go zatrzymać. Najskuteczniejszym zawodnikiem gości okazał się Robert Kamyszek.
Arged Rebud KPR Ostrovia - MMTS Kwidzyn 33:28 (16:10)
Arged Rebud KPR Ostrovia: Balcerek, Krekora - Gajek 8, Adamski 5, Marciniak 5, Wojciechowski 5, Reznicky 4, Łyżwa 3, Klopsteg 2, Tomczak 1, Krivokapić, Misiejuk, Rybarczyk, Szpera, Szych, Urbaniak
Karne: 4/5
Kary: 10 min. (Gajek, Marciniak, Wojciechowski, Reznicky, Łyżwa - po 2 min.)
MMTS: Zakreta, Matlęga - Kamyszek 7, Grzenkowicz 6, Guziewicz 3, Landzwojczak 3, Malczak 3, Potoczny 3, Jankowski 2, Jarosz 1, Chałupka, Czerkaszczenko, Welcz
Karne: 4/4
Kary: 10 min. (Jankowski, Landzwojczak - po 4 min., Guziewicz - 2 min.)
Sędziowie: Sebastian Pelc, Jakub Pretzlaf
Frekwencja: 1500 widzów
Czytaj także:
- Tęskniły za Orlen Superligą. Błyskawiczny powrót do najlepszych
- Zagrają o złoto. Orlen Wisła już nie pozwoliła na emocje