Szalona końcówka meczu w Lubinie. Energa Wybrzeże obroniło Orlen Superligę

Materiały prasowe / Orlen Superliga / Mateusz Jachlewski (Energa Wybrzeże Gdańsk) w akcji
Materiały prasowe / Orlen Superliga / Mateusz Jachlewski (Energa Wybrzeże Gdańsk) w akcji

To był szalony mecz. Energa Wybrzeże Gdańsk prowadziło w Lubinie z Zagłębiem już różnicą dziesięciu bramek. Gospodarze do końca walczyli o remis, ostatecznie to ekipa z Pomorza wygrała 37:36.

Będące w gazie Energa Wybrzeże Gdańsk doskonale zaczęło mecz w Lubinie, którego stawką dla gości było pewne utrzymanie w Orlen Superlidze. Gdańszczanie mieli bowiem na dwie kolejki przed końcem punkt przewagi nad ekipą z województwa dolnośląskiego i wyjazdowa wygrana za trzy punkty sprawiłaby, że tylko Zagłębie i Piotrkowianin byłyby zaangażowane w walkę o uniknięcie baraży.

Od początku spotkania doskonale grał duet Mateusz Jachlewski - Maciej Papina. Powoli żegnający się z profesjonalną karierą były reprezentant Polski w 17 minucie miał na swoim koncie siedem bramek, które zdobywał głównie po podaniu środkowego rozgrywającego, który miał w tym czasie na swoim koncie dwie bramki i sześć asyst, a Energa Wybrzeże prowadziło 12:4!

MKS Zagłębie Lubin totalnie nie potrafiło się odnaleźć na własnym parkiecie i kiedy po zespołowej akcji w 24 minucie trafił Patryk Siekierka, było już 8:18! Patryk Rombel dał szansę zmiennikom, zastępując całą pierwszą siódemkę i miało to duży wpływ na grę obu drużyn. W Zagłębiu robili co mogli Miłosz Bekisz czy Jan Czuwara i do przerwy było 13:19.

Na początku drugiej połowy lubinianie grali dwukrotnie w przewadze jednego zawodnika, jednak nie było tego widać na boisku. Gdy w 36 minucie trafił Siekierka, było już 16:24. Przy kolejnej grze w przewadze Zagłębie w końcu zmniejszyło straty o dwie bramki, czyli mieliśmy status quo w porównaniu do początku tej części gry, co było dużym atutem gdańszczan, gdyż gospodarze mieli mniej czasu na odrobienie dystansu do rywala.

W Zagłębiu po przerwie świetnie grał Paweł Krupa, który rzucił do 42 minuty 5 z 7 bramek swojej drużyny, a dobre wejście w mecz zaliczył Damian Procho. Gdy chwilę po piątym trafieniu Krupy kolejne dwie bramki rzucił Czuwara, było już tylko 22:26 i w teorii wszystko było możliwe. Zauważył to trener Rombel, który poprosił o czas, ale lubinianie odrobili kolejną bramkę do gdańszczan!

Dwoił się i troił Procho, który po tym jak w jednej akcji obronił trzy rzuty rywali miał już skuteczność na poziomie ponad 40 procent. Gdy wydawało się, że ten mecz coraz poważniej ucieka Energa Wybrzeżu, gdańszczanie w ciągu kilkunastu sekund rzucili dwie bramki i po dziesiątym skutecznym rzucie Jachlewskiego, na 10 minut przed końcem, przy wyniku 26:31 o czas poprosił Tomasz Kozłowski.

Przyniosło to skutek, gdyż po ósmej bramce w drugiej połowie Pawła Krupy, na 7 minut przed końcową syreną było 30:33, a gdy trafił Piotr Rutkowski lubinianie mieli już tylko dwie bramki straty! W kluczowym momencie spotkania Jovan Milicević pokazał, że ma nerwy ze stali rzucając szóstego karnego na sześć prób, a na 3 minuty przed końcem, na 33:37 trafił do pustej bramki Jachlewski. Jak się jednak okazało, nie był to koniec tego spotkania.

ZOBACZ WIDEO: Poważnie zachorowała. Pojawiły się obrzydliwe komentarze

Zagłębie rzuciło kontaktową bramkę, ale do końca grało bez Rutkowskiego, który zobaczył niebieską kartkę. Mimo to Energa Wybrzeże nie skończyło swojej akcji, a potrafił to zrobić Jan Czuwara, zmniejszając straty do 35:37. Procho obronił rzut Jachlewskiego, a na 72 sekundy przed końcem na ławkę kar usiadł Rafał Stępień. Swoją akcję wykorzystał Czuwara i było już tylko 36:37! Na 37 sekund przed końcem o ostatni czas poprosił trener Rombel.

Ekipa z Gdańska nie potrafiła wykończyć swojej akcji i straciło piłkę na 14 sekund przed końcem. Momentalnie czas wziął trener Kozłowski, który próbował ustawić ostatnią akcję swojej drużyny. Energa Wybrzeże zdołało powstrzymać gospodarzy, którzy mieli jeszcze rzut wolny bezpośredni. Do piłki podszedł Krupa, a gdańszczanie mieli tylko czterech zawodników w bloku. Ostatecznie jednak Krupa trafił w mur i Energa Wybrzeże zapewniło sobie ligowe utrzymanie.

MKS Zagłębie Lubin - Energa Wybrzeże Gdańsk 36:37 (13:19)

MKS Zagłębie: Schodowski (2/12 - 17%), Procho (11/32 / 34%) - P.Krupa 9, Czuwara 9, Kałużny 4, Gębala 4, Bekisz 3, Rutkowski 3, Drozdalski 2, Pedryc 1, Moryń 1 oraz R.Krupa, Iskra, Hluszak, Stankiewicz, Kozłowski.
Karne: 3/3.
Kary: 14 min. (Rutkowski 4 min - n.k.., Pedryc 4 min., Hluszak, Drozdalski, Kozłowski - po 2 min.).

Energa Wybrzeże: Bedoui (9/35 - 26%), Poźniak (1/10 - 10%) - Jachlewski 11, Milicević 7, Papina 6, Stępień 3, Siekierka 2, Peret 2, Pieczonka 1, Zmavc 1, Będzikowski 1, Papaj 1, Góralski 1, Powarzyński 1 oraz Domagała, Niedzielenko.
Karne: 6/6.
Kary: 12 min. (Zmavc 4 min., Powarzyński, Pieczonka, Stępień, Powarzyński - po 2 min.).

Czytaj także: 
Piotrcovia postraszyła mistrzynie

Źródło artykułu: WP SportoweFakty