Jeszcze do niedawna ekipa z Puław znajdowała się w gronie zespołów, które biły się o podium, ale po wycofaniu się głównego sponsora, w klubie doszło do trzęsienia ziemi. W kwietniu jeden z najlepszych polskich zespołów przestała wspierać Grupa Azoty Zakłady Azotowe Puławy S.A., co było dla niego sporym ciosem.
Oznaczało to rewolucję kadrową w szeregach sześciokrotnych brązowych medalistów oraz zmianę celów na nowy sezon. Tym będzie teraz przede wszystkim odnalezienie w nowej rzeczywistości i awans do fazy play-off.
W zupełnie innych nastrojach przed rozpoczęciem nowej edycji zmagań w Orlen Superlidze był z kolei Górnik Zabrze, który miniony sezon może zaliczyć do bardzo udanych. Mówimy o drużynie, która pod wodzą Tomasza Strząbały poczyniła ogromny progres, a w letnim okienku transferowym solidnie się wzmocniła, podpisując kontrakt m.in. z Danem-Emilem Racoteą.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pogromca Błachowicza złapał oponę. Kilkanaście sekund i po sprawie!
To jednak Azoty lepiej rozpoczęły sobotnie starcie i wstrząsnęły Górnikiem (3:7 w 8'). Krótko po tym znakomitym fragmencie z rytmu wybiła puławian kara dwóch minut dla Keliana Janikowskiego i do głosu doszedł zespół ze Śląska, który złapał kontakt po bramce Lukasa Morkovsky'ego.
A następne wyszedł na prowadzenie po trafieniu Dana-Emila Racotei (10:8 w 17'). Kilka chwil później na tablicy wyników widniał remis, ale Górnik Zabrze zaliczył piorunującą końcówkę i zszedł na przerwę ze sporym zapasem.
W drugą połowę Azoty weszły rewelacyjnie i w sześć minut doprowadziły do wyrównania dzięki Kacprowi Adamskiemu, który do spółki z Łukaszem Gogolą stwarzał największe rzutowe zagrożenie pod bramką gospodarzy.
Trener Tomasz Strząbała natychmiast poprosił o czas, serię gości przerwał Dmytro Ilczenko, ale ekipa z Puław szybko powróciła na skromne prowadzenie i w kolejnych minutach je pielęgnowała, starając się grać do pewnej piłki.
Nie można też nie wspomnieć o kapitalnej postawie bramkarza Azotów - Wojciecha Boruckiego, który zaliczył jedenaście skutecznych interwencji i bronił z kapitalną 48-procentową skutecznością. Do tego należy dodać brylujących w ataku Łukasza Gogolę oraz Kacpra Adamskiego - i mamy wynik w postaci trzech punktów dla puławskiej drużyny.
Górnik Zabrze - Azoty-Puławy 29:30 (17:12)
Górnik: Wyszomirski, Ligarzewski - Artemenko 7, Racotea 5, Minocki 4, Czerkaszczenko 3, Szyszko 3, Ilczenko 2, Morkovsky 2, Komarzewski 1, Krawzyk 1, Ivanović, Pinda.
Karne: 1/2
Kary: 8 min.
Azoty-Puławy: Tsintsadze 1, Borucki - Adamski 8, Gogola 8, Dikhaminjia 3, Górski 2, Janikowski 2, Marciniak 2, Antolak 1, Jaworski 1, Kowalik 1, Zarzycki.
Karne: 3/4
Kary: 16 min.
---> Pewne zwycięstwo na start. Industria Kielce lepsza w Kwidzynie
---> Mistrz zaczął sezon od wygranej. Druga połowa nie pozostawiła wątpliwości