Terminarz nie sprzyja utytułowanej ekipie z Lubelszczyzny od samego początku. Dość powiedzieć, że MKS FunFloor Lublin rozpoczął sezon z dwutygodniowym opóźnieniem, z niezależnych od klubu przyczyn, a teraz pojawiają się kolejne komplikacje.
W pierwszej kolejce lublinianki miały zmierzyć się z Sośnicą Gliwice, która dostała "dziką kartę" na grę w Orlen Superlidze Kobiet na kilkanaście dni przed startem rozgrywek. Zespół nie był jeszcze w pełni gotowy do rywalizacji, więc spotkanie przełożono.
- Na pewno ten wydłużony okres nie służył temu, żebyśmy utrzymały dobrą dyspozycję. W ciągu tych dwóch tygodni rozegrałyśmy spotkania kontrolne przeciwko męskim zespołom, żeby ustabilizować formę - mówiła wtedy trener Edyta Majdzińska.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ forma Justyny Kowalczyk-Tekieli. Nagranie z finiszu robi wrażenie!
Lublinianki sezon rozpoczęły 14 września i rozbiły Energa Szczypiorno Kalisz, a tydzień później bardzo pewnie wygrały z Piotrcovią. Krótko po tym nastąpiła przerwa, spowodowana zgrupowaniem kadry narodowej, ale w weekend 5-6 października większość zespołów powróciła już do gry.
Większość, ponieważ mecz z udziałem MKS FunFloor Lublin został... przełożony, gdyż KPR Gminy Kobierzyce rywalizował z Armadą Praxis Yalikavakspor w drugiej rundzie eliminacji Ligi Europejskiej.
Tym samym drużyna z Koziego Grodu kolejny mecz rozegra dopiero 12 października, a osiem dni później będzie miała miejsce kolejna przerwa na zgrupowanie reprezentacji Polski. - Terminarz nam mocno utrudnia utrzymanie zespołu w pełnej dyspozycji - rozpoczęła trener Edyta Majdzińska, cytowana przez oficjalną stronę klubową.
- W październiku rozegramy dwa mecze w krótkim odstępie czasu, a potem dziewczyny wyjadą na następne zgrupowanie kadry. Musimy więc wziąć pod uwagę kolejny tydzień bez grania ligowego. Trochę jesteśmy tym zmartwieni, bo to podważa sens okresu przygotowawczego, który rozpoczęliśmy w lipcu. Okazuje się, że mogliśmy spotkać się w sierpniu - dodała szkoleniowiec.
W podobnym tonie wypowiadała się także kapitan drużyny - Daria Szynkaruk, a także inne zawodniczki. - To jest trochę frustrujące, bo nie możemy złapać swojego rytmu gry. Uciekają nam wciąż te mecze. Mamy z tyłu głowy to, że zaraz może pojawić się konieczność grania trzech spotkań w tygodniu. To może być trudne. Mimo wszystko trenujemy i czekamy na kolejny mecz - powiedziała skrzydłowa.
- Chciałabym, by zaczęło się to już w pełnym wymiarze. Tak, by te mecze były najlepiej co trzy dni. Od samego początku były zawirowania. Jest takich sytuacji sporo, a my chciałybyśmy zacząć grać. Trening to jedno. Najwięcej przyjemności płynie jednak z meczu - zaznaczyła z kolei Magda Balsam.