Wybrzeże wytrzymało końcówkę. Spory awans gdańszczan w tabeli

Materiały prasowe / Biuro Prasowe ORLEN Superligi / Na zdjęciu: zawodnicy PGE Wybrzeża Gdańsk
Materiały prasowe / Biuro Prasowe ORLEN Superligi / Na zdjęciu: zawodnicy PGE Wybrzeża Gdańsk

Mecz Zagłębia Lubin z PGE Wybrzeżem Gdańsk dostarczył wielu emocji. W spotkaniu, w którym bardzo ważne role odgrywali bramkarze ostateczne goście wygrali 26:24 i awansowali na czwarte miejsce w Orlen Superlidze.

Sobotnie spotkanie było ważne dla obu zespołów. W ostatnim czasie zarówno Zagłębie, jak i PGE Wybrzeże miało swoje problemy i obie drużyny balansowały na granicy górnej ósemki. Zagłębie wygrywając z gdańszczanami mogło się z nimi zrównać punktami, natomiast PGE Wybrzeże mogło awansować nawet na czwarte miejsce w ligowej tabeli.

Od początku mecz był wyrównany i chociaż najpierw gdańszczanie wyszli na minimalne prowadzenie, później mieli problem w ataku pozycyjnym. W obu zespołach świetnie prezentowali się bramkarze - Marcin Schodowski i Mateusz Zembrzycki, przez co utrzymywał się bardzo niski wynik.

W końcu jednak to PGE Wybrzeże zaczęło budować przewagę. Wciąż dwoił się i troił Zembrzycki, a zespół znad morza na 5 minut przed przerwą wyszedł na prowadzenie 11:8, gdy świetnym rzutem od poprzeczki popisał się Ionut Stanescu. Do przerwy było 11:13, a wynik ustalił Paweł Dudkowski rzutem na 5 sekund przed syreną.

Na początku drugiej połowy PGE Wybrzeże mogło wyjść nawet na czterobramkowe prowadzenie, jednak przez nieskuteczność gdańszczan bliscy wyrównania byli lubinianie, u których prym wiódł Arkadiusz Michalak, przez co gospodarze doprowadzili do wyniku 14:15. Przy tak bliskim wyniku, w ciągu kilku minut goście aż cztery razy nie wykorzystali rzutów karnych i w 44 minucie - również z siódmego metra - bramkę na remis rzucił Dawid Krysiak.

W obu drużynach było widać sporą nerwowość, co przekładało się na wydarzenia na boisku. Gdy wydawało się, że kwestią kilku minut jest nie tylko wyjście na prowadzenie, ale i zbudowanie przewagi przez Zagłębie, lubinianie zaczęli się gubić i gdy niesygnalizowanym rzutem popisał się Maciej Papina, a po chwili bramkę ze skrzydła rzucił Mikołaj Czapliński, było już 18:21.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ trafienie w Meksyku! Trafiła z ponad 40 metrów

W PGE Wybrzeżu wciąż świetnie spisywał się Zembrzycki i goście wyszli na czterobramkowe prowadzenie. W ważnym momencie na ławkę kar usiadł Patryk Siekierka i dwie bramki z rzędu podczas gry w przewadze rzucił Paweł Kałużny. na dwie minuty przed końcem było 21:23 i wszystko mogło się zdarzyć. Goście rzucili jednak dwie bramki w ciągu 22 sekund i nie oddali wygranej, dzięki czemu awansowali na czwarte miejsce w tabeli.

MKS Zagłębie Lubin - PGE Wybrzeże Gdańsk 24:26 (11:13)

MKS Zagłębie: Schodowski (12/36 - 33%) - Krysiak 6, Kałużny 4, Gębala 4, Dudkowski 3, Michalak 3, Drozdalski 2, Czuwara 1, Pulit 1, Krupa, Sarnowski
Karne: 3/6.
Kary: 6 min. (Gębala, Dudkowski, Kałużny - po 2 min.).

PGE Wybrzeże: Zembrzycki (10/33 - 30%), Poźniak (0/1 - 0%) - Czapliński 8, Papina 5, Stanescu 4, Będzikowski 4, Peret 3, Góralski 1, Zhang 1, Zmavc, Domagała, Papaj, Siekierka, Niedzielenko.
Karne: 1/6.
Kary: 10 min. (Siekierka 4 mi., Czapliński, Zhang, Niedzielenko - po 2 min.).

Źródło artykułu: WP SportoweFakty