- Przede wszystkim znów musimy pokazać serce, z jakim graliśmy przeciwko Czarnogórze. Tego na pewno nam nie zabrakło, choć mecz nie skończył się tak, jak byśmy chciały. Jestem dumna z tego, jak walczyłyśmy, ale na pewno musimy zmniejszyć liczbę błędów. Myślę, że musimy skupić się przede wszystkim na sobie. Wiem, że mamy taki potencjał, że jak zagramy na miarę swoich możliwości, to jestem pewna, że możemy pokonać Rumunię! - mówiła kapitan Monika Kobylińska.
Polki po raz pierwszy od dekady awansowały do fazy głównej mistrzostw Europy i do ostatniego starcia z Rumunią przystąpiły bez żadnych punktów. Przypomnijmy, że Biało-Czerwone musiały uznać wyższość Szwecji, Węgier oraz Czarnogóry, z którą przegrały po zaciętej walce.
Rumunki wybiegły na parkiet w innych humorach. Przed startem EHF EURO nastroje były nietęgie, obawiano się, że po odejściu takich gwiazd jak Cristina Neagu czy Crina-Elena Pintea Rumunia dołączy "do trzeciego świata piłki ręcznej", a tymczasem zespół Florentina Pery sprawił po drodze kilka niespodzianek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak wygląda typowy dzień Aryny Sabalenki
Wynik spotkania już w pierwszej akcji otworzyły Polki. Zrobiła to Daria Michalak, a chwilę później prowadzenie mogła podwyższyć Paulina Uścinowicz, ale jej intencje wyczuła Bianca Curment. Polskie piłkarki ręczne miały problem ze skutecznością, ale Rumunki w tym czasie nie zachwycały, popełniając sporo błędów. Po dziesięciu minutach gry tablica wyników wskazywała remis po trzy.
Na początku drugiego kwadransa czerwoną kartkę za nieprzyjemny faul otrzymała Marlena Urbańska i to był moment, który wybił Polki z rytmu. Rumunki uciekły nam na trzy bramki (9:6 w 21'), ale zawodniczki Arne Senstada znalazły drogę powrotną i tuż przed przerwą doprowadziły do wyrównania. Ostatni cios w pierwszej połowie zadała jednak bardzo aktywna Sorina Grozav, trafiając z połowy boiska.
W drugiej części pojedynku inicjatywę przejęły Biało-Czerwone. W ataku brylowała Dagmara Nocuń, która błyszczała zarówno w kontrach, jak też przy rzutach ze swojej nominalnej pozycji. Warto podkreślić, że Rumunki w ostatnim kwadransie musiały sobie radzić bez jednej ze swoich liderek - Loreny Ostase, która ujrzała czerwony kartonik z gradacji kar.
Polki perfekcyjnie wykorzystały ten moment i wypracowały sobie bezpieczny dystans (19:24 w 48'), a w utrzymaniu przewagi pomagały naszej kadrze bramkarki - Adrianna Płaczek i Barbara Zima. Rumunki naciskały, ale Biało-Czerwone nie dały już sobie wydrzeć zwycięstwa. MVP meczu została wybrana Dagmara Nocuń.
Grupa 1 (Debreczyn)
Rumunia - Polska 24:29 (11:10)
Rumunia: Curment, Kelemen - Stoica 1, Cotet 1, Bazaliu 4, Necula 2, Bucur, Dindiligan, Boiciuc 4, Ostase 2, Seraficeanu, Bors 2, Popa, Gogirla 1, Lupei, Grozav 7.
Karne: 1/3
Kary: 10 min.
Czerwona kartka: Ostase (w 45' z gradacji kar)
Polska: Płaczek, Zima - Olek 1, Kobylińska 2, Matuszczyk 3, Górna 1, Tomczyk, Rosiak 3, Drażyk 1, Balsam 5, Urbańska, Nosek 1, Michalak 2, Kochaniak-Sala 2, Uścinowicz 3, Nocuń 5.
Karne: 3/4
Kary: 6 min.
Czerwona kartka: Urbańska (w 16' za faul)