Po pierwszym spotkaniu ćwierćfinałowym w zdecydowanie lepszej sytuacji był KGHM Chrobry Głogów, który zwycięstwem miał już zapewniony trzeci, decydujący mecz na własnym parkiecie. Do Zabrza udali się mocno osłabieni, ale pełni nadziei, że uda się zamknąć rywalizację z Górnikiem już w dwóch spotkaniach, co byłoby dużą niespodzianką.
Po przyjściu Arkadiusza Miszki Górnik wstał z kolan i zaczął wygrywać, co przełożyło się na 5. miejsce po fazie zasadniczej. Całkiem realne wydawało się obronienie brązowego medalu z poprzedniego sezonu. Najpierw trzeba było jednak pokonać KGHM Chrobrego we własnej hali, a później dopiero można było myśleć o ewentualnym półfinale.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Karolina Kowalkiewicz nie kryła entuzjazmu. "Odkryłam nową pasję!"
KGHM Chrobry mimo licznych absencji od samego początku pokazywał, że niekoniecznie jest na straconej pozycji. Po dziesięciu minutach to oni prowadzili 5:4. Starali się przede wszystkim bardzo mocno grać w obronie. Na ich nieszczęście łapali kary dwuminutowe, które wykorzystywał Górnik.
Mimo to gospodarze nie byli w stanie wypracować sobie przewagi. KGHM Chrobry stawał duży opór i wyglądał naprawdę obiecująco. Co mogło być bardzo dobrym sygnałem, to fakt, że gra nie była oparta jedynie barkach Pawła Paterka. Po dwudziestu minutach rozgrywający nie miał żadnej bramki na swoim koncie, a to dość nietypowa sytuacja. Mimo wszystko goście dobrze sobie radzili i remisowali 10:10.
Wykorzystywali błędy Górnika, który popełniał ich zdecydowanie za dużo. Jak do innych graczy KGHM Chrobrego dołączył Paweł Paterek, to zrobiło się nawet 15:12 dla gości. Gospodarze nie mogli wejść na obroty, do których przyzwyczaili w 2025 roku. Stracili również tuż przed przerwą Dmytro Artemienkę, który nieodpowiedzialnym zachowaniem zapracował na czerwoną kartkę. To wszystko przełożyło się na prowadzenie podopiecznych Witalija Nata 17:15 po pierwszej części gry.
Górnik próbował szybko odrobić straty i z takim nastawieniem wyszedł na drugą połowę, ale za to KGHM Chrobry podwyższył prowadzenie i wypracował sobie cztery bramki przewagi. Sytuacja gospodarzy zaczęła się komplikować. Gra się nie układało, a na próżno było szukać postaci, w których można było pokładać nadzieję na odrobienie strat. Gdyby nie Kacper Ligarzewski mogłoby być nawet zdecydowanie gorzej.
W końcu jednak dopięli swego gospodarze i doprowadzili do remisu. KGHM Chrobry zatrzymał się w ataku. Zmęczenie i to, że tylko w trzynastu przyjechali do Zabrza dało o sobie znać. Ostatnie dziesięć minut to już dominacja Górnika, który punktował słaniającego się na nogach rywala.
Nawet świetna postawa w bramce Aleksandra Dereviankina nie była w stanie pomóc KGHM Chrobremu. Górnik rozpędził się i nabrał wiatru w żagle, zwyciężając ostatecznie 31:26. Oznacza to, że w przyszłym tygodniu obie drużyny spotkają się po raz trzeci. Tym razem w Głogowie i to ten mecz zdecyduje o tym, kto awansuje do półfinału.
Orlen Superliga mężczyzn, 2. mecz ćwierćfinałowy:
Górnik Zabrze - KGHM Chrobry Głogów 31:26 (15:17)