Prezes Industrii Kielce Magdalena Szczukiewicz nie kryła emocji po pierwszym finałowym meczu Orlen Superligi w Płocku. Jedna z decyzji sędziów wywołała kontrowersje, ponieważ zdaniem wielu osób była błędna.
- Bezradność i złość. To uczucia, które towarzyszą mi po kolejnym meczu rozstrzygającym o mistrzostwie Polski. Fantastyczne sportowe widowisko znów zostało odepchnięte w cień przez kontrowersyjną decyzję sędziowską z ostatniej akcji. Rok po roku w kluczowym momencie tak ważnych spotkań, arbitrzy podejmują wątpliwą decyzję po wideoweryfikacji - podkreśliła Szczukiewicz w swoim komentarzu.
ZOBACZ WIDEO: Anita Włodarczyk zaskoczyła internautów. Takiego ćwiczenia nie widzieli
Jej zdaniem trafienie Michała Daszka, zgodnie z przepisami, nie powinno zostać uznane. Wszystko z uwagi na Tomasa Pirocha, który absorbował uwagę bramkarza Industrii, będąc wówczas w polu bramkowym. Podkreśliła również, że patrząc na ostatnie lata, składanie protestu nic nie zmieni.
Szczukiewicz zabrała również głos na temat swojego zachowania tuż po zakończeniu rywalizacji w Płocku, w którem Orlen Wisła zwyciężyła 30:29 (relacja TUTAJ). - Bezpośrednio po zakończeniu spotkania byłam bardzo zdenerwowana. Naturalnym odruchem było to, że chciałam szybko wyjaśnić sytuację z sędziami i z delegatami. Przyznaję, że w rozmowie z nimi podnosiłam głos, ale uważam, że w takim momencie, większość osób zarządzających drużynami sportowymi zachowałoby się podobnie. Emocje wzięły górę, ale nie uważam, aby czymś normalnym było wyprowadzanie mnie z hali przez pięciu ochroniarzy - podkreśliła.
Prezes kielczan ma nadzieję, że przed drugim spotkaniem dojdzie jeszcze do spotkania z władzami związku i ligi w obecności przedstawicieli "Nafciarzy". Liczy ona na to, iż uda się wyeliminować kontrowersje.
Rewanżowe spotkanie finałowe odbędzie się w środę, 4 czerwca w Kielcach.
Jeśli w Twojej, gratuluję obiektywizmu.