Przed początkiem rywalizacji w Final Four Ligi Mistrzów niemieccy kibice marzyli o tym, by w finale spotkały się Fuechse Berlin i SC Magdeburg. Ostatecznie ten scenariusz się ziścił, bo pierwszy z wymienionych klubów ograł HBC Nantes 34:24, a drugi broniącą tytułu FC Barcelonę 31:30.
W tym sezonie oba kluby mierzyły się ze sobą trzykrotnie. Dwa razy zwycięstwo zanotowało Fuechse, a raz padł remis. Jednak każde z tych spotkań było niezwykle wyrównane, przez co trudno było wskazać faworyta w finale. Zwłaszcza, że Magdeburg ograł faworyzowaną Barcę.
ZOBACZ WIDEO: "Po raz drugi zakładam koronę". Była Miss Polski powraca w wielkim stylu
Na początku rywalizacji Fuechse prowadziło 5:3, ale, jak się później okazało, był to ich najlepszy wynik, osiągnięty w pierwszej połowie. Gdy do głosu doszedł Magdeburg, ich rywal nie miał za wiele do powiedzenia.
Początkowo Magdeburg objął prowadzenie 8:6, a z czasem wynik stał się jeszcze lepszy. W końcówce pierwszej połowy wspomniany klub odskoczył na cztery bramki (15:11), ostatecznie schodząc na przerwę właśnie z taką zaliczką (16:12).
W drugiej połowie Fuechse miało problem, ponieważ przeciwnik odjechał na sześć trafień (17:23). Od tego momentu Magdeburg kontrolował to, co działo się na parkiecie i zmierzał po końcowy triumf.
Fuechse, które w tym sezonie nie przegrało z Magdeburgiem, tym razem nie znalazło sposobu na rywala ze swojego kraju. Ostatecznie pogromca obrońcy tytułu zwyciężył 32:26 i po raz piąty w historii okazał się najlepszy w Lidze Mistrzów.
Z takiego wyniku z pewnością cieszy się Bartosz Jurecki. Były reprezentant Polski spędził w Magdeburgu dziewięć sezonów i stał się legendą tego klubu. Do tego stopnia, że doczekał się emocjonalnego pożegnania, a do tego zastrzeżono jego numer - 31.
Liga Mistrzów, finał:
Fuechse Berlin - SC Magdeburg 26:32 (12:16)