W niedzielę w Kaliszu zmierzyły się dwa zespoły z ligowej czołówki. Netland MKS miał dwa punkty straty do ekipy z Pomorza, która przegrała w tym sezonie tylko w Kielcach. Kilka dni przed starciem w Wielkopolsce, kontrakt do końca sezonu 2027/28 podpisał Mikołaj Czapliński i jak się okazało, gdański super skrzydłowy bardzo szybko pokazał, że był to świetny pomysł.
Od pierwszych minut Czapliński prezentował się doskonale w ataku. W 9 minucie rzucił już swoją piątą bramkę w tym meczu. W tym momencie Netland MKS miał ich tylko trzy i przy stanie 3:7 Rafał Kuptel poprosił po raz pierwszy o czas. Nie przyniosło to jednak szybkiego efektu.
W końcu gospodarze z Kalisza zaczęli się zbliżać do rywala. Po trafieniu Łukasza Kucharzyka, na 9 minut przed przerwą było już tylko 10:12. PGE Wybrzeże Gdańsk znów zaczęło jednak dominować na boisku. Kilka minut przed przerwą, po karze Wiktora Tomczaka gdańszczanie grali w podwójnym osłabieniu, jednak nie przeszkodziło to Jakuba Będzikowskiego w trafieniu na 11:17. Tuż przed syreną oznaczającą koniec pierwszej połowy obie drużyny skupiły się już tylko na ataku i ostatecznie do szatni obie drużyny schodzili przy wyniku 15:19.
Co prawda to gospodarze z Kalisza zaczynali drugą połowę, jednak szybko dwie bramki rzucili goście i podwyższyli swoją przewagę do sześciu bramek różnicy. Rafał Kuptel zdecydował się na wprowadzenie siódmego zawodnika do ataku. Początkowo przyniosło to skutek w postaci dwóch bramek z rzędu, jednak po dobrej postawie obrony PGE Wybrzeża, w 34 minucie dwa razy w ciągu 27 sekund bramki po swoich interwencjach i rzutach przez całe boisko rzucał Mateusz Zembrzycki.
Przewaga gości rosła. Po trafieniu Ionuta Stanescu, w 39 minucie było już 18:26. Gospodarze próbowali wszystkiego, ale gdy kolejny z karnego trafił Maciej Papina, tym razem po rzucie z karnego, wyprowadził swój zespół na rekordowe, dziesięciobramkowe prowadzenie.
ZOBACZ WIDEO: Kulisy słynnego w Polsce viralu. "Nie byłam w stanie wyjść z toalety w TVP"
Sytuacja Netland MKS-u była beznadziejna, a do tego w 46 minucie po dwóch faulach, w tym samym momencie dwaj zawodnicy z Kalisza usiedli na ławkę kar. Ten okres gry gospodarze wytrzymali, jednak o odrobieniu całych strat lub chociaż o zbliżeniu się do obecnie trzeciej siły ligi nie było mowy. Patryk Rombel dał więcej minut zmiennikom.
Mimo tego, że Rostisław Poliszczuk w samej końcówce meczu pokazał bardzo dobrą skuteczność, wysokie prowadzenie gości utrzymywało się do samego końca. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 34:41 i trzy punkty pojechały do Gdańska.
Netland MKS Kalisz - PGE Wybrzeże Gdańsk 34:41 (15:19)
Netland MKS: Szczecina (2/15 - 13%), Wyszomirski (3/14 - 21%), Burzawa (5/18 - 28%) - Poliszczuk 9, Moryń 8, Ribeiro 5, Fedeńczak 2, Klimków 2, Kucharzyk 2, Starcević 2, Nodzak 2, Wróbel 1, Bekisz 1 oraz Molski, Białowąs, Kołodziejczyk.
Karne: 3/4.
Kary: 18 min.
PGE Wybrzeże: Zembrzycki (9/30 - 30%), Poźniak (0/11 - 0%) - Czapliński 9, Stanescu 8, Papina 6, Będzikowski 5, Tomczak 5, Siekierka 2, Pepliński 1, Rodak 1, Zmavc 1, oraz Domagała, Peret, Prociuk, Czertowicz.
Karne: 8/10.
Kary: 8 min.