Na ten moment w Ostrowie Wielkopolskim czekano przez lata. Miejscowa drużyna po raz pierwszy w historii wystąpiła w europejskich pucharach. Choć krótko po wywalczeniu brązu w Orlen Superlidze mężczyzn udział w zmaganiach nie był taki pewny.
Pojawiły się wątpliwości, czy biało-czerwonym uda się zebrać odpowiedni budżet i początkowo ostrowian miało zabraknąć w Lidze Europejskiej. Poruszenie wśród sponsorów i władz miasta sprawiło, że Rebud KPR przystąpił do rywalizacji.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica wspomina potworny wypadek. "Nie jestem już tym samym człowiekiem"
Terminarz ułożył się w ten sposób, że Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski debiutowała w pucharach przed własną publicznością - meczem z wicemistrzem Szwajcarii BSV Bern. Na trybunach 3mk Areny Ostrów zasiadł niemal komplet publiczności, który swoim dopingiem z pewnością dodawał skrzydeł biało-czerwonym.
Bardzo dobrze w spotkanie wszedł Kacper Ligarzewski, który ponownie skutecznie strzegł dostępu do bramki. Przekonał się o tym chociażby Hannes Erik Georg Nystroem. Szwed trzy razy został powstrzymany przez golkipera rywali.
Nieźle funkcjonowała też defensywa biało-czerwonych, wymuszając na Szwajcarach szereg strat. Zawodnikiem, na którego ostrowianie nie potrafili znaleźć sposobu, był z kolei Levin Wanner, autor sześciu trafień do przerwy.
Po drugiej stronie niemal równie skuteczny był Iwan Burzak. Ukrainiec już w pierwszej połowie oddał siedem rzutów, zdobywając łącznie pięć bramek. Między innymi to dzięki niemu zarysowała się przewaga Rebud KPR (18:14 do przerwy).
Po zmianie stron goście potrzebowali zaledwie półtorej minuty, aby odrobić niemal wszystkie straty. Seria błędów sprawiła, że Szwajcarzy rzucili aż trzy bramki z rzędu i zaczęło się robić nerwowo w szeregach biało-czerwonych.
W 33. minucie, po kolejnej stracie, Mats Hirt doprowadził do wyniku 19:19. Trener Kim Rasmussen nie zamierzał czekać i od razu poprosił o przerwę na żądanie. - Potrzebujemy więcej tempa - przekazywał swoim zawodnikom.
Przez moment to klub z Berna znajdował się na prowadzeniu (21:20), choć jeszcze w pierwszej części gry różnica wynosiła nawet siedem bramek. Tym razem ważne interwencje zaczął dokładać Jakub Zimny, wobec czego ostrowianie pozostawali w grze.
Biało-czerwonym kryzys pomógł zażegnać Patryk Marciniak, rzucając trzy bramki z rzędu i doprowadzając tym samym do wyniku 24:21. Później utrzymywali już tę przewagę.
Ostrovia zwyciężyła ostatecznie 32:28 i została liderem swojej grupy! Aż 50 proc. skutecznością popisał się Jakub Zimny. Bramkarz gospodarzy odbił 9 z 18 rzutów. Po drugiej stronie 20-letni Yannik Fischer aż 11 razy zatrzymał rywali.
Już za tydzień, 21 października, ekipę Kima Rasmussena czeka mecz na szczycie. Rebud KPR na wyjeździe zmierzy się z utytułowanym THW Kiel.
1. kolejka Ligi Europejskiej:
Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski - BSV Bern 32:28 (18:14)
Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski: Ligarzewski (6/25), Zimny (9/18), Krekora - Burzak 7, Smolikau 5, Kamyszek 4, Marciniak 4, Adamski 3, Urbaniak 3, Klopsteg 2, Gavashelishvili 1, Chojnacki 1, Krok 1, Gajek 1, Frankowski, Wojciechowski
Karne: 2/3
Kary: 6 min. (Klopsteg, Smolikau, Burzak - 2 min.)
BSV Bern: Fischer (11/27), Seravalli (3/19) - Wanner 8, Eggimann 4, Kusio 4, Corluka 2, Allemann 2, Hirt 2, Jauer 1, Strahm 1, Nystroem 1, Kalt 1, Schnyder 1, Gantner 1, Rohr, Arn
Karne: 3/5
Kary: 6 min. (Eggimann, Rohr, Corluka - 2 min.)
Sędziowie: Zan Puksić (Słowenia), Miha Satler (Słowenia)
Frekwencja: około 2500 widzów