Sławomir Szmal po meczu ze Szwecją: Pan Bóg był z nami

Bronił jak w transie i w dużej mierze Polacy właśnie jemu zawdzięczają kolejne zwycięstwo na EURO 2010. Po meczu ze Szwecją Sławomir Szmal był jak zwykle skromny. - Powiem tylko krótko: Pan Bóg był z nami! O tym, że reprezentacja Polski ma fenomenalnego bramkarza wiedzieliśmy od dawna. To czego dokonuje w EURO 2010 Sławomir Szmal może jednak przejść nie tylko do historii polskiej piłki ręcznej. Jeśli nasz golkiper utrzyma formę Orły Wenty mogą zajść naprawdę daleko.

- To był bardzo trudny mecz. Widać było, że wyszliśmy do tego pojedynku mocno skoncentrowani. Zaczął się on nawet nieźle, ale później przytrafił nam się moment przestoju. Szwedzi odskoczyli na cztery bramki. Pozytywne jest jednak to, że szybko doprowadziliśmy do remisu. Drużyny, kiedy tracą seryjnie bramki zaczynają się gubić. U nas nic takiego nie miało miejsca. Nie popełnialiśmy prostych błędów. Odrobiliśmy straty i wyszliśmy nawet na prowadzenie - komentował po meczu Sławomir Szmal.

Kapitan reprezentacji Polski przyznał, że biało-czerwoni po zwycięstwie nad Niemcami zagrali na nieco większym luzie niż Szwecja, która po porażce ze Słowenią miała przysłowiowy nóż na gardle.

- To Szwedzi mieli większy stres i presję, bo oni musieli wygrać mecz z Polską. Teraz przed drużyną Trzech Koron mecz ostatniej szansy z Niemcami. Jeśli chcą wyjść do drugiej rundy muszą pokonać ekipę Heinera Branda. Na szczęście to nasi rywale muszą się teraz martwić. My walczymy dalej i mamy komplet zwycięstw - cieszy się "Kasa".

Sławomir Szmal - choć ewidentnie przez wszystkich obserwatorów meczu ze Szwecją został okrzyknięty bohatem - sam jak zwykle skromnie wypowiadał się o swoich dokonaniach. - Miałem po prostu szczęście. To było naprawdę tylko szczęście - mówił najlepszy gracz polskiej drużyny. - Bronienie to moja robota. Do mnie należy wybronić jak najwięcej piłek. Stając między słupkami robię co tylko mogę, by wychodziło jak najlepiej. Nie zawsze to się udaje, ale nigdy nie schodzę z boiska ze spuszczoną głową i mówię, że grałem na dziesięć procent. Zawsze daję z siebie sto procent, a czasami daje to efekt w postaci pięćdziesięcioprocentowej skuteczności wybronionych rzutów – śmieje się Sławomir Szmal.

Pytany przez dziennikarzy o sekrety swoich kapitalnych interwecji "Kasa" rzucił tylko - Pan Bóg był z nami - i uciekł na konferencję prasową

Reprezentacja Polski w czwartek ma dzień wolny. Dzień wolny od meczu - dodajmy. Brak meczu nie oznacza leniuchowania. - Nie wiem, jak spędzimy czwartek. Na pewno będziemy trenować - mówi Szmal. - Oczywiście, że myślimy już o Słowenii. Teraz to najważniejszy mecz dla nas. Najpierw najważniejszy był pojedynek z Niemcami, później ze Szwedami, a teraz ze Słoweńcami. Chcemy wygrać i wejść do fazy głównej mistrzostw z kompletem zwycięstw - zapowiada fenomenalny bramkarz reprezentacji Polski, którego nazwisko najczęściej skandują biało-czerwoni kibice w Innsbrucku. - Wierzcie mi, to niesamowite uczucie, kiedy na obcej ziemi kilkuset kibiców skanduje twoje nazwisko. Serdecznie dziękujemy polskim kibicom za cudowne wsparcie podczas EURO 2010 - kończy Sławomir Szmal.

Komentarze (0)