We wtorek światem polskiej piłki wstrząsnął post Aleksandry Dorsz. Zawodniczka zarzuciła byłemu klubowi SPR Sośnica Gliwice, że nie wypłacił należnych pieniędzy zawodniczkom, ani pracownikom drużyny.
W czwartkowy poranek na łamach WP SportoweFakty opublikowaliśmy artykuł, w którym dokładniej zbadaliśmy sprawę. Zawodniczka zarzuciła lidze, że nie zareagowała odpowiednio szybko w sprawie. Orlen Superliga Kobiet nałożyła jednak na klub karę finansową.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: cudowna figura 40-latki! Polka zebrała masę komplementów
- Ciągle miały miejsce zapewnienia ze strony klubu, że środki zostaną wypłacone w najbliższym czasie. Wierzyłyśmy w te deklaracje i starałyśmy się zachować cierpliwość, natomiast finalnie terminy były cały czas przesuwane - mówiła dla WP SportoweFakty (cały artykuł możesz przeczytać TUTAJ).
W czwartkowy wieczór zawodniczka opublikowała nowe oświadczenie w sprawie. Okazało się, że zostały jej wypłacone
"Chciałabym poinformować, że zostałam spłacona przez prezesa SPR Sośnica Gliwice, pana Adama Mrowca. Dziękuję wszystkim za wsparcie i zainteresowanie tą sprawą. Szkoda, że dopiero nagłośnienie tematu i poruszenie go tak szeroko przyniosło realny efekt - ale najważniejsze, że udało się zamknąć ten etap." - napisała Dorsz.
"Jednocześnie, z tego co wiem, nadal są osoby, które oczekują na uregulowanie zaległych należności. Jeżeli chcemy, aby piłka ręczna w Polsce rozwijała się w zdrowych warunkach to zarówno Związek Piłki Ręcznej w Polsce jak i Superliga muszą reagować na takie sytuacje i dbać o to by podobne historie nie miały miejsca w przyszłości. Sport powinien opierać się na uczciwości i szacunku - wobec zawodników, trenerów i wszystkich zaangażowanych." - podsumowała szczypiornistka.