Zabrzański kompleks - relacja z meczu AS-BAU Śląsk Wrocław - NMC Powen Zabrze

W meczu 18. kolejki Ekstraklasy mężczyzn AS-BAU Śląsk Wrocław uległ na własnym parkiecie NMC POWEN-owi Zabrze 28:32. W spotkaniu nie brakowało walki i zwrotów akcji, a wynik rozstrzygnął się dopiero w samej końcówce.

Filip Gracek
Filip Gracek

Spotkanie miało swoich kilku wielkich nieobecnych. Jednym z ważniejszych był skrzydłowy NMC POWEN-u, Łukasz Kulak, który w pierwszym meczu z AS-BAU Śląskiem Wrocław był najskuteczniejszym zawodnikiem swojego zespołu. Zdobył wtedy aż osiem bramek. Gdy jednak obie drużyny wyszły do prezentacji, to Śląsk kadrowo wyglądał bardzo marnie. W sobotnie popołudnie zabrakło m.in. Wojciecha Jadziniaka, Adama Świątka, Mateusza Frąszczaka i Tomasza Sadowskiego.

Pojedynek dla obu klubów miał ogromne znaczenie. I zabrzanie, i wrocławianie walczą o utrzymanie w Ekstraklasie, więc każde zwycięstwo jest niezwykle ważne. Trójkolorowi, co prawda, mają jeszcze szanse na awans do play-offów, ale w takim wypadku musieliby wygrywać takie mecze jak ten sobotni. Tremę związaną z tym spotkaniem u zawodników można było wyczuć z daleka.

Między innymi dlatego początek meczu to sporo niedokładnych podań i pudła z czystych pozycji. Świetnie w obu bramkach spisywali się bramkarze. Wrocławianie dużo mogą zawdzięczać Arturowi Baniszowi, który kilkoma świetnymi paradami sprawił, że przewaga gości nie urosła zbyt mocno. Gra była dość wyrównana, ale to zabrzanie prowadzili. W dziesiątej minucie było 3:5, ale chwilę później swoją 120. bramkę w tym sezonie zdobył rzutem ze skrzydła Paweł Piętak.

I to on był główną siłą ofensywną Śląska tego popołudnia. W całym meczu zgromadził dziewięć bramek, z czego większość w bardzo trudnych dla zespołu momentach. Jednak na drugie w tym spotkaniu prowadzenie (pierwsze przy stanie 1:0) wrocławian wyprowadził inny świetnie dysponowany skrzydłowy, Piotr Swat. Otrzymał dokładne podanie od partnerów i bez problemów umieścił piłkę w bramce Sebastiana Kickiego. Warto odnotować, że była to czwarta bramka z rzędu dla Śląska. Nic więc dziwnego, że o czas poprosił trener POWEN-u, Robert Nowakowski.

Efekt? Odwrotny do zamierzonego. Najpierw na karę dwóch minut zszedł Łukasz Kandora, zaraz po nim Dariusz Mogielnicki. Minęło kilka sekund i gorszy nie chciał być Aleksandr Buszkow. Tym sposobem na placu gry zostało tylko czterech zawodników gości, a ich trener wcale nie zamierzał wycofywać bramkarza. Okazało się, że dobrze wie, co robi, bowiem Śląsk w obronie cofnął się do głębokiej defensywy i czekał co zrobi przeciwnik. Z trybun dało się słyszeć głosy o agresywnej obronie na całym boisku, jednak nikt w obozie wojskowych nie zareagował. Ostatecznie POWEN zdołał nawet oddać rzut ze skrzydła, ale na posterunku był Banisz. W ataku też widać było nieporadność. W przewadze trzech zawodników rozgrywający uporczywie dogrywali piłki do... kołowego.
Dopiero przeciwko grającym w komplecie zabrzanom Śląsk zdołał odskoczyć na 13:10. Wtedy jednak dwiema bramkami Mariusza Kalisza oraz Chodary odpowiedziało Zabrze i pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 13:12.

Po przerwie bramkę na remis szybko zdobył wcześniej wspomniany Chodara. 23-letni zawodnik w całym meczu uzbierał osiem goli, z czego dwa z rzutu karnego. Niewiele gorszy był Michał Szolc, który zaliczył o jedno trafienie mniej. W Zabrzu jednak mieli to szczęście, że w zdobywanie punktów włączyło się kilku zawodników. W Śląsku bowiem siła ofensywna spoczywała głównie na Piętaku i Swacie.

Przełomowym momentem meczu było chyba wejście na boisko niedawno pozyskanego Marceli Migały. Wychowanek Pogoni Zabrze błyskawicznie zaaklimatyzował się w zespole i po wejściu na parkiet narobił wrocławianom wiele krzywdy. Była 45. minuta. Na tablicy wynik po 21. Trzy bramki z rzędu z wielką łatwością zdobył Migała i wyprowadził swój zespół na najwyższe w tym meczu prowadzenie. Po nim trafienie dołożył jeszcze Buszkow.

Po tym ciosie Śląsk nie był w stanie się już otrząsnąć. Mimo fantastycznego dopingu licznie zgromadzonych kibiców w Hali Orbita we Wrocławiu, trójkolorowi nie mieli już pomysłu na rozmontowanie agresywnie grającej obrony POWENU-u i ulegli 28:32. Była to już druga porażka WKS-u przeciwko zabrzanom w tym sezonie. W pierwszej rundzie przegrali nieco minimalnie - 25:26.

AS-BAU Śląsk Wrocław - NMC POWEN Zabrze 28:32 (13:12)

Śląsk: Banisz, Stachera - Garbacz 1, Gujski 6, K. Sadowski 1, Haczkiewicz 2, Marciniak 1, Piętak 9, Swat 5, Tórz 3.
Trener: Tadeusz Jednoróg.
Wyróżnienia: Paweł Piętak.
Kary: 3x2 min.
Karne: 0/0.

NMC POWEN: Kicki, Winkler - Buszkow 2, Kalisz 1, Kempys 1, Szlinger 2, Szolc 7, Kandora 1, Mogielnicki 5, Chodara 8, Migała 4.
Trener: Robert Nowakowski.
Wyróżnienia: Michał Chodara.
Kary: 6x2min.
Karne: 3/4.

Przebieg spotkania:

I połowa: 1:0, 1:1, 1:2, 1:3, 2:3, 3:3, 3:4, 3:5, 4:5, 4:6, 4:7, 5:7, 5:8, 6:8, 6:9, 7:9, 8:9, 9:9, 10:9, 10:10, 11:10, 12:10, 13:10, 13:11, 13:12.

II połowa: 13:13, 14:13, 15:13, 15:14, 15:15, 16:15, 16:16, 17:16, 17:17, 17:18, 18:18, 19:18, 19:19, 20:19, 20:20, 20:21, 21:21, 21:22, 21:23, 21:24, 21:25, 22:26, 23:26, 24:26, 25:26, 25:27, 25:28, 26:28, 26:29, 26:30, 27:30, 27:31, 28:31, 28:32.

Kary: Śląsk - 6 min. (K. Sadowski, Marciniak, Swat po 2 min.), NMC POWEN - 12 min. (Buszkow, Szolc, Tatz, Kondara po 2 min., Mogielnicki 4 min.).

Sędziowie: Baranowski, Lemanowicz.

Widzów: 500.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×