Wróciła wojna - relacja z meczu Vive Targi Kielce - Wisła Płock

Na takie pojedynki kielecko-płockie kibice czekali z utęsknieniem. W pierwszym półfinałowym spotkaniu Pucharu Polski pomiędzy Vive Targami Kielce a Wisłą Płock, znów, jak za dobrych lat były emocje, nerwy i wszystko to, czego w ostatnim czasie pojedynkom tym brakowało. Na boisku sześcioma trafieniami wygrali kielczanie, ale przed rewanżem w Płocku nie mogą być pewni swojej pozycji.

Być może kieleccy kibice czuje z jednej strony małe rozczarowanie, ale z drugiej zapewne cieszą się, że znów poczuli klimat prawdziwej "Świętej Wojny". Bo w środowy wieczór, na parkiecie hali Legionów nie było spodziewanej dominacji Vive Targów, a zacięty, wyrównany mecz, który znów przypomniał kibicom potyczki kielecko-płockie z poprzednich lat.

Goście z Płocka byli rządni rewanżu przede wszystkim za klęskę sprzed czterech miesięcy, kiedy ulegli w tej samej hali Vive aż 27:42. Dlatego do spotkania przystąpili niesamowicie skupieni. Zespół Thomasa Sivertssona od początku spotkania wyszedł do kielczan agresywnie w obronie, a w ataku mądrze kierował ich grą Aleksey Peskov. Kielczanie natomiast znów słabo spisywali się w ataku pozycyjnym. Kolejny słabszy dzień miał kołowy Rastko Stojković, a na rozegraniu znów strat nie ustrzegli się Mariusz Jurasik i Henrik Knudsen. Grę kielczan w pierwszej połowie "ciągnął" jedynie Tomasz Rosiński, który w tej odsłonie zdobył cztery bramki. To po jego golu gospodarze wyszli w 21. minucie na pierwsze prowadzenie (10:9). Zespół Bogdana Wenty nie oddał już prowadzenia do przerwy, choć ich przewaga mogła, a nawet powinna być większa. Kielczanie nie wykorzystali jednak dwóch rzutów karnych. W obydwu przypadkach znakomicie w bramce "Nafciarzy" spisał się Morten Seier, który najpierw odbił rzut karny wraz z dobitką Stojkovicia, a potem zatrzymał na siódmym metrze Henrika Knudsena.

Druga połowa ponownie zaczęła się od wymiany ciosów, którą szybciej skończyli kielczanie. Po dwóch golach Patryka Kuchczyńskiego i Henrika Knudsena, ze stanu 14:14 zrobiło się 17:14 i to pozwoliło mistrzom Polski na nieco spokojniejszą grę. Tym bardziej, ze sami mocno poprawili defensywę, a w bramce znów dobre zawody rozgrywał Kazimierz Kotliński."Nafciarze" nie zamierzali jednak odpuszczać i jeszcze kilkukrotnie zmniejszali przewag gospodarzy do jednej bramki. Jedną z kluczowych dla losów spotkania była sytuacja z 47. minuty, kiedy za gradację kar, czerwoną kartką ukarany został Zbigniew Kwiatkowski. Płocczanie bez swojego filara na kole nie potrafili już dogonić rywali, a Ci w ostatnich sekundach, dwoma efektownymi akcjami Witalija Nata i Tomasz Rosińskiego jeszcze podreperowali swój dorobek przed rewanżem w Płocku.

Vive Targi Kielce - Wisła Płock 29:23 (13:12)

Vive Targi: Kotliński - Podsiadło 6, Rosiński 6, Jurasik 4, Kuchczyński 3, Stojković 3, Knudsen 3, Gliński 3, Nat 1, Krieger, Grabarczyk, Żółtak.

Wisła: Wichary, Seier - Peskow 6, Kuzelew 5, Samdahl 4, Miszka 3, Twardo 2, Zołoteńko 1, Backstrom 1, Kuptel, Wuszter.

Kary:

Vive Targi: 6 minut.

Wisła: 12 minut (czerwona kartka: Zbigniew Kwiatkowski - 47. minuta, gradacja kar).

Sędziowali: Paweł Kaszubski i Piotr Wojdyr (Gdańsk).

Widzów: 3500.

Źródło artykułu: