Osoby związane z duńską piłką ręczną uważają, iż to ekipa z regionu Midtjylland powinna przejść do półfinału Pucharu EHF. W naszym kraju wierzy się natomiast w sukces podopiecznych trenera Grzegorza Gościńskiego. Stanowisko pośrednie przedstawił opiekun Randers HK A/S.
- Wiem, że polski szkoleniowiec powiedział, że to jego zespół jest faworytem. Odpowiada to nam. Jednak sądzę, iż szanse na awans są pół na pół. Powinniśmy zagrać najlepiej jak umiemy, żeby pokonać SPR Lublin - wyraził swoje zdanie Jan Leslie.
Zdaje sobie on sprawę z pozycji SPR-u Lublin w polskiej piłce ręcznej. W ostatniej swojej piętnastoletniej historii klub ten zdobył bowiem 14 razy mistrzostwo kraju, więc jego pozycja w ekstraklasie w tym okresie była dominująca.
- W drużynie jest wiele zawodniczek występujących też w reprezentacji Polski. Jest to ekipa z dużym doświadczeniem w międzynarodowych rozgrywkach. Mam nadzieję, że na naszą korzyść przemawia to, że w duńskiej ekstraklasie nieustannie gramy ważne i wyrównane mecze. Natomiast szczypiornistki SPR-u Lublin nie mają takiego "przetarcia" w rodzimej lidze - stwierdził trener Randers HK A/S.
Jan Leslie wie, że zespół Grzegorza Gościńskiego rundę zasadniczą polskiej ekstraklasy zakończyły na 2. miejscu w tabeli. Jednak nie zamierza z tego faktu wyciągać zbyt pochopnych wniosków.
- Nie odważę się powiedzieć, iż SPR Lublin jest słabszy niż wcześniej. Nie sądzę, aby tak było. Wynika to raczej z tego, że z występów w polskim klubie były wyłączone szczypiornistki, które leczyły kontuzje. Wiem to z rozmów z kilkoma osobami. W poprzednich sezonach lubelska drużyna była blisko udziału w Lidze Mistrzyń - zakończył szkoleniowiec Randers HK A/S.