Szkoleniowiec Jan Leslie przypuszcza, iż piłkarki ręczne polskiego klubu przed własną publicznością zagrają na maksimum swoich prawdziwych możliwości.
- Kilka zawodniczek SPR-u Lublin stać na więcej niż pokazały one w pierwszym meczu. Poza tym będziemy musieli w Polsce iść pod prąd, ale wierzę, że nasza zaliczka jest wystarczająca i zdołamy ją utrzymać. Zawsze przyjeżdżamy po zwycięstwo. Jeśli nawet mamy przewagę 10 bramek - stwierdził trener przyjezdnych na łamach skandynawskiej prasy.
- Będzie to spotkanie zupełnie inne od tego w Randers, lecz w tym sezonie jesteśmy mocni na wyjazdach. W pierwszym pojedynku stworzyliśmy sobie wspaniałą pozycję wyjściową [...] - dodał Jan Leslie, który zdaje sobie sprawę, że gospodyniom skrzydła mogą dodać fani.
- Znajdziemy się pod presją miejscowych kibiców. Jednak sądzę, iż z całą pewnością jesteśmy przygotowani do tego, aby sobie radzić w takich sytuacjach. Na szczęście w drużynie Randers HK jest kilka szczypiornistek, które grały wcześniej w meczach tego typu - powiedział opiekun drużyny z Danii.