Było trochę lepiej, lecz nie na tyle żeby awansować - wypowiedzi po meczu SPR Lublin - Randers HK

Kibice zgromadzeni w hali Globus na rewanżowym spotkaniu 1/4 finału Pucharu EHF, pomiędzy SPR-em Lublina a duńskim Randers HK, mieli nadzieję, że strata dziesięciu bramek jest do odrobienia. Jak to przyjęło się mawiać - w sporcie wszystko jest możliwe. Niestety to właśnie pierwszy pojedynek w Danii okazał się kluczowym w potyczkach obydwu zespołów. Lublinianki zagrały dobrze, lecz nie wystarczyło to, by awansować dalej.

Sabina Włodek (skrzydłowa SPR-u): Zadecydował pierwszy mecz. Mówiłam na początku, że strata dziesięciu bramek będzie bardzo ciężka do odrobienia. Grałyśmy w sumie cały mecz na styku, chociaż większość czasu prowadziłyśmy. Cieszy dzisiejsze zwycięstwo i to, że podjęliśmy walkę. Namęczyłyśmy się dzisiaj, zresztą każdy mecz kosztuje nas na prawdę sporo wysiłku. Starałyśmy się zagrać najlepiej jak potrafimy. Wiadomo, że niedosyt jest ale przegrałyśmy zdecydowanie za wysoko w Danii, żeby myśleć o ewentualnym awansie.

Dorota Małek (rozgrywająca SPR-u): Uważam, że ten mecz, który przegrałyśmy w Danii był decydujący. Przy takiej przewadze przeciwniczkom grało się zdecydowanie łatwiej i pewniej. Od nas sporo energii kosztowała sama mobilizacja przed tym spotkaniem, bo 10 bramek zapadło w pamięci. Mimo wszystko za cel dzisiejszy postawiłyśmy sobie wygraną i uważam, że cały zespół zasłużył na słowa uznania za tą walkę poniesioną w tym spotkaniu. Randers to nie byle kto, gra w ciężkiej lidze duńskiej i naprawdę samo zwycięstwo dwoma bramkami cieszy. Myślę, że gdyby tamta przewaga, które Dunki uzyskały na swoim parkiecie była mniejsza, losy meczu mogły się zupełnie inaczej potoczyć. W tym meczu my poprawiłyśmy powrót za kontratakiem, natomiast Dunki odcięły nas zupełnie od koła. W Danii robiłyśmy sporo błędów technicznych, takich po których przeciwniczki wyprowadziły aż 17 kontr. Uważam że to właśnie tym elementem gry Dunki pokonały nas już na własnym parkiecie.

Grzegorz Gościński (szkoleniowiec SPR-u): Czemu odpadamy? Bo zagraliśmy słaby mecz w Danii. To był na pewno jeden z głównych powodów tej porażki. Ta wygrana dwoma bramkami na pewno cieszy, z drugiej strony jest to smutne, że odpadamy z dalszych rozgrywek. Zawiniła skuteczność rzutowa, mówię tutaj o rzutach z drugiej linii. Przeciwniczki, widząc że nie trafiamy nie czuły zagrożenia i spokojnie odcięły Monikę Marzec od koła. Udało nam się w tym meczu wyeliminować kontratak, ale cały czas mam przed oczami nasz fatalny występ w Danii, że właśnie tym elementem nas zaskoczyły. Zespół wierzył w zwycięstwo, chociaż wiadomo, nie pytałem indywidualnie. Wiadomym jest, że jeśli w ćwierćfinale marzy się o awansie, to nie można przegrywać na wyjeździe taką ilością bramek.

Monika Marzec (kołowa SPR-u): To jest sport i różnie się dzieje, nie wykorzystałyśmy tego, co miałyśmy. Na pewno poniżej swoich możliwości zagrałyśmy ten mecz w Danii, przegrałyśmy dziesięcioma bramkami i to przez własne, proste błędy. Przeciwniczki nas skontrowały i wyrobiły sobie spokojną przewagę, co pozwoliło im podejść na luzie do dzisiejszego meczu. To spotkanie w naszym wykonaniu było lepsze, bardziej skuteczne, a przede wszystkim ustrzegłyśmy się tych błędów technicznych. W pierwszym meczu popełniłyśmy ich aż 22, z kolei tutaj mniej. Było trochę lepiej, lecz nie na tyle żeby awansować.

Komentarze (0)