Zdaniem Thomasa Sivertssona po raz kolejny zawiodła skuteczność. - Dzisiejsze spotkanie było podobne do tych poprzednich, mieliśmy okazje, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Mieliśmy problemy ze zdobywaniem bramek w pierwszej połowie. Jestem rozczarowany porażką, podobnie jak zawodnicy- mówił Sivertsson.
Szkoleniowiec płocczan żałował też, że w składzie gospodarzy na to spotkanie zabrakło kontuzjowanego Aleksieja Peskova. - Szkoda, że kontuzji doznał Peskov. Brakowało jego rzutów i bramek w tym spotkaniu.
Mimo że sezon 2009/2010 był niewątpliwie jednym z najgorszych dla Wisły w ostatnich latach, Sivertsson wyraził zadowolenie ze swojej pracy z zespołem. - Jestem zadowolony z moich podopiecznych, z ostatnich 4 miesięcy wspólnej pracy - powiedział Szwed.
Czy porażka Wisły, stawianej przecież od początku sezonu w roli głównego, obok Vive Targów Kielce, faworyta do tytułu mistrzowskiego, oznacza że poziom ligi polskiej się wyrównuje? By uzyskać odpowiedź na to pytanie, najpierw trzeba odpowiedzieć na inne, a mianowicie, czy w rywalizacji Wisły z MMTS-em to płocczanie byli słabsi niż zwykle, czy też kwidzynianie mocni jak nigdy. Niewykluczone, że miały miejsce obie te sytuacje. Bądź co bądź podopieczni Zbigniewa Markuszewskiego są finalistą Challenge Cup, zaś Wisła z europejskich pucharów odpadła już na samym ich starcie.
A co na ten temat sądzi Sivertsson, obcokrajowiec obserwujący polską ligę? - W Norwegii i Szwecji mecze o tak wysokiej stawce są zawsze wyrównane. To świadczy o tym, że polska piłka ręczna ciągle się rozwija.
Wiśle pozostają już tylko mecze o brązowe medale. Nawet jeśli "Nafciarze" pokonają KS Azoty Puławy, będzie to marna nagroda pocieszenia dla zespołu z mistrzowskimi ambicjami.
Pytanie jednak, czy płocczanie zdołają w ogóle pozbierać się przed następnymi meczami? - Gorycz za jakiś czas minie i trzeba będzie wrócić na właściwe tory - zakończył szkoleniowiec Wisły.