- Ostatni raz w Płocku wygrałem jeszcze w barwach Wybrzeża Gdańsk - rozpoczął niezwykle radosny Suchowicz. - Pamiętam doskonale, że wtedy mecz nie układał się po naszej myśli, przegrywaliśmy 6 bramkami, a mimo to udało nam się przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść.
Podopieczny Zbigniewa Markuszewskiego przypomniał, że poniedziałkowe zwycięstwo było pierwszym triumfem MMTS-u w popularnym płockim "Blaszaku". -Jak dotąd nigdy nie wygraliśmy w Płocku, a dzisiaj nam się to udało. Praktycznie przez cały czas kontrolowaliśmy to spotkanie prowadząc 3-4 bramkami. Niestety w końcówce oddaliśmy kilka niepotrzebnych rzutów z nieprzygotowanych pozycji, dzięki czemu Wisła odrobiła straty i zrobiło się nerwowo - przypomniał.
Były gracz Warszawianki pochwalił również postawę swoich kolegów: - Sądzę, że cały zespół zasłużył na ogromne brawa. Patrząc na możliwości finansowe naszego klubu awans do finału jest ogromnym sukcesem. To owoc zgranego kolektywu, jaki zbudowaliśmy w ciągu ostatnich lat.
Zawodnik nie chciał mówić o sytuacji finansowej klubu: - Zrobiliśmy na parkiecie to, co mogliśmy nie patrząc na budżet, czy możliwości finansowe klubu. Ja jestem zawodnikiem i nie chcę wypowiadać się o przyszłości klubu i zmianach, jakie zajdą po sezonie.
Zapytany o najtrudniejsze spotkanie półfinałowej batalii Sebastian Suchowicz po chwili zastanowienia odpowiedział: -Przegrywać 2:0 i wygrać 3:2 jest niezwykle ciężko, a nam ta sztuka się powiodła. Wszystkie mecze były trudne, ale za kluczowe uważam drugie spotkanie na naszym parkiecie.
- Z Vive będzie niezwykle ciężko, gdyż jest to bardzo mocny zespół z niezwykle szeroką ławką rezerwowych - realnie ocenił siłę rywali. - Zdajemy sobie sprawę, że na dzień dzisiejszy Vive jest bezkonkurencyjne, ale nie oznacza to, że oddamy im zwycięstwa za zasługi. Na pewno będziemy walczyć i zostawimy na parkiecie serce!
- Przed półfinałowymi pojedynkami z Płockiem zastanawialiśmy się czy skupić się na lidze, czy na pucharach europejskich. Ja jednak uważam, że nie ma sensu kalkulować, lecz należy walczyć w każdym spotkaniu nie oglądając się w tył i nie patrząc zbyt daleko do przodu - zakończył popularny "Suchy".