Marcus Cleverly: Wreszcie odpocząć

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Marcus Cleverly był jednym z najmocniejszych punktów Vive Kielce w tym sezonie. Duńczyk bardzo szybko zdobył uznanie w oczach kibiców, a postawą w Lidze Mistrzów zwrócił na siebie uwagę zagranicznych klubów.

Przed sezonem nikt nie przewidywał innego finału play-off niż pojedynek Vive Targi Kielce z Wisłą Płock. Rzeczywistość mocno zweryfikowała te prognozy i na drodze podopiecznych Bogdana Wenty do złotego medalu stanęła ekipa MMTS Kwidzyn. Mimo dzielnej postawy, zespół Zbigniewa Markuszewskiego nie był w stanie wygrać po raz pierwszy w sezonie z Vive, ale na brak emocji nikt w środę nie mógł narzekać.

- Trudno mi opisać, co czułem po końcowym gwizdku, gdyż był to niezwykle emocjonujący i ciężki mecz - zwierza się Marcus Cleverly. - Chyba po raz pierwszy w tym sezonie w Ekstraklasie losy spotkania ważyły się do ostatniej minuty. Poczułem prawdziwą ulgę, kiedy już wszystko się zakończyło, tym bardziej, że każdy z nas mógł zagrać dużo lepiej. Popełniliśmy dużo błędów technicznych w ataku, natomiast w obronie byliśmy wyjątkowo niespokojni, zabrakło pewności siebie, co kosztowało nas utratę kolejnych bramek.

Słabsza postawa w defensywie sprawiła, że także duński bramkarz wypadł nieco poniżej oczekiwań. Sam zainteresowany również przyznaje, że mógł "złapać" kilka piłek więcej. - Ja zawsze staram się być krytyczny wobec moich występów i tego dnia na pewno nie był to mój najlepszy mecz. Musiałem naprawdę walczyć o każdą piłkę, tym bardziej, że nic w środę nie dostawaliśmy za darmo. Mimo to Cleverly wskazuje na pozytywy takiego przebiegu spotkania. - Myślę, że pokazaliśmy, że nawet jak gra nam nie idzie i popełniamy wiele błędów, to potrafimy walczyć do końca i że zależało na zakończeniu sezonu już w środę.

Spadek formy Duńczyka pod koniec sezonu nie wziął się znikąd. Od kilku miesięcy bowiem były bramkarz TV Emsdetten zmagał się z urazem, którego doznał jeszcze przed pierwszym spotkaniem z Wisłą Płock. - Czułem jakby ktoś wbił mi nóż w nogę. Broniąc piłkę szpagatem naciągnąłem tylni mięsień nogi. Z tego też względu osobiście cieszę się, że sezon już się skończył, gdyż był to był to dla mnie okres sześciu miesięcy ciężkiej pracy z urazem, którego nie mogłem wyleczyć ze względu na napięty program. Nie mogłem trenować na 100 proc., nie wykonywałem moich codziennych ćwiczeń na szybkość, co tylko pogarszało sytuację i obiło się na mojej formie. Musiałem naprawdę się napracować, żeby być gotowym na kolejne mecze, w czym wielka zasługa także naszego fizjoterapeuty.

Sezon jednak szczęśliwie dla Vive Targów Kielce dobiegł końca i Cleverly myśli już o wakacjach. - Jakie mam plany na najbliższe tygodnie? Wreszcie odpocząć! - odpowiada z nieukrywaną radością 28-letni Duńczyk. - Z całą rodziną jedziemy na tydzień do Egiptu. Nie byłem z nimi na wakacjach od 12 lat, więc nie mogę się już doczekać, jak również wyjazdu do Danii aby ponownie zobaczyć się z rodziną i przyjaciółmi. Spędzę też trochę czasu w Kopenhadze, gdzie będę mógł trochę poświętować. Później wracam do Kielc i zaczynam przygotowania do nowego sezonu. Wierzę, że będę w pełni gotowy i jeszcze mocniejszy w przyszłym roku, mimo że ten oceniam bardzo dobrze - kończy Cleverly.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)