Decyzja o zatrudnienia Adama Wodarskiego w roli nowego szkoleniowca ASPR-u Zawadzkie zaskoczyła chyba wszystkich. Poprzednio zespół prowadził doświadczony trener Giennadij Kamielin, który po otrzymaniu propozycji pracy w superligowej Nielbie Wągrowiec postanowił opuścić zespół z Opolszczyzny. Trzeba przyznać, iż sternicy ASPR-u zrobili dość odważy krok powierzając pracę młodemu szkoleniowcowi. - Po odejściu trenera Kamielina drużyna nie miała trenera i dlatego zarząd ASPR Zawadzkie czynił wysiłki, żeby zatrudnić nowego. Zgadzam się, że trener Kamielin to doświadczony szkoleniowiec, ale gdzie i kiedy młodsi trenerzy mają zdobywać doświadczenie, jak wiecznie zarzuca im się jego brak, a to prowadzi do nikłej szansy zatrudnienia tych szkoleniowców. Każdy chce mieć w klubie uznanego trenera i to jeszcze takiego, który zagwarantuje im końcowy sukces. A jak jest każdy widzi, jednym się udaje a drugim nie. Ktoś musi przegrać, żeby inny mógł wygrać - uważa Adam Wodarski.
Początki pracy młodego trenera w Zawadzkiem nie były najlepsze. Porażka w Bochni i skromne zwycięstwo nad Czuwajem dodatkowo rozbudziły dyskusję na temat słuszności decyzji zarządu ASPR-u. W ostatnim meczu z Wolsztyniakiem Wolsztynem zespół z Opolszczyzny zagrał już dużo lepiej. Czy można zatem spodziewać się, iż w kolejnych spotkaniach forma ASPR-u będzie rosła? - Mecz z Czuwajem cały czas kontrolowaliśmy, a do przerwy prowadziliśmy siedmioma trafieniami. Naturalnie, że po przerwie goście chcieli się odrodzić i zagrali z ogromną determinacją, ale to im wystarczyło żeby dojść nas raz na trzy bramki, a potem znów odjechaliśmy na bezpieczną odległość. Proszę pamiętać, że Czuwaj to nie taka słaba drużyna. Świadczą o tym wszystkie wyniki, a nie tylko ten ostatni z Zabrzem. Czuwaj do przerwy w meczu z Wolsztyniakiem prowadził. Porażka w Bochni mnie do dzisiaj boli. Ale od tego meczu jest progres i niech to trwa jak najdłużej - komentuje trener ASPR-u.
Jak Adamowi Wodarskiemu pracuje się z nową drużyną? - Współpraca z zespołem układa się wzorowo. Każdy z zawodników trenuje z zaangażowaniem i do meczu podchodzi profesjonalnie - ocenia trener.
Adam Wodarski dołożył swoją cegiełkę do odbudowy męskiej piłki ręcznej w Rudzie Śląskiej. Jako zawodnik i trener przez długi okres związany był z klubem z Górnego Śląska, a miniony sezon został uwieńczony upragnionym awansem do I ligi. Jakie różnice można dostrzec pomiędzy tymi klubami? - Kiedy byłem trenerem w Rudzie Śląskiej ten zespół dopiero powstawał i nad sprawami organizacyjnymi jeszcze pracowano. Teraz uważam, że w Halembie ta sfera się optymalizuje. Mentalnie zawsze było dobrze. Na Opolszczyźnie od samego początku mojej pracy wszystko jest poukładane i jest ok. Na co pracuje cały klub - zapewnia Adam Wodarski.
Na które miejsce w lidze stać w tym sezonie ASPR? - Na chwilę obecną w tej lidze wydaje się, że najmocniejszym zespołem są zabrzanie, ale o 2. miejsce na tym etapie rozgrywek może jeszcze walczyć każda z drużyn. Za kilka kolejek któraś z ekip będzie zagrożona spadkiem i będzie grała o każdy punkt do upadłego, a taka sytuacja na pewno namiesza w tabeli. Nie chciałbym tutaj wróżyć, które miejsce my zajmiemy, ale cieszyłoby nas podium. Ale my przygotowujemy się do każdego kolejnego meczu, żeby wygrać i nie sięgamy tak daleko w przyszłość. O niektórych drużynach mówiło się przed sezonem, że będą walczyły o najwyższe cele, a dziś plasują się w dolnej części. Takie myślenie jest zgubne. Tak myśleć mogą jak na razie tylko u lidera. Nie znaczy to jednak, że inne zespoły się przed nimi położą, wręcz przeciwnie będą chciały się pokazać z jak najlepszej strony na tle lidera - kończy Adam Wodarski.