Mając w pamięci starcia z poprzednich lat i chęć rewanżu za jesienną porażkę w Koszalinie, kibice i piłkarki Startu z pewnością nastawiali się na walkę do ostatnich sekund gry. Co zaskakujące, początkowy scenariusz przebiegał nawet zgodnie z tym planem.
Na pierwszą bramkę trzeba było poczekać długo. Dopiero w 6 minucie wynik zawodów otworzyła Agnieszka Wolska. Wcześniej mogliśmy być świadkami serii rzutów, które trafiały w słupki i poprzeczki, a także kilka udanych interwencji Agnieszki Kordunowskiej i jej rywalki Solomiyi Shyverskiej. Gospodynie nie cieszyły się prowadzeniem zbyt długo, bo na błyskawiczną odpowiedź zdobyła się Aleksandra Kobyłecka. Elblążanki ponownie na prowadzenie wyszły w 12 minucie. Grę w przewadze (na ławce kar znalazła się wspomniana Kobyłecka) wykorzystała Monika Pełka-Fedak, a tablica wyników wskazywała minimalne prowadzenie zespołu Startu 6:5. Pierwszy kwadrans meczu był bardzo wyrównany. Start grał dość uważnie w obronie, ale słabiej spisywał się w ataku. Na parkiecie panowała lekka nerwowość z obu stron, co było przyczyną niskiej skuteczności. Nadzieję na kolejne zwycięstwo w serca fanów EKS-u wlała Edyta Grudka, która w 21 minucie zdobyła gola, który zmienił wynik spotkania na 11:9. W tym momencie stało się coś nieoczekiwanego. W przeciągu kolejnych 9 minut piłkarki z Koszalina przejęły inicjatywę w grze na tyle, by pokonać bramkarkę Startu aż sześciokrotnie, tracąc zaledwie jednego gola. W tym okresie gry brylowała w zespole gości Tatiana Bilenia, która raz za razem punktowała siódemkę z Elbląga. Podopiecznym trenera Grzegorza Gościńskiego nie pomogła nawet Marta Miecznikowska, która stanęła w końcówce pierwszej połowy na wysokości zadania i wybroniła kilka groźnych sytuacji. Ostatecznie z trzybramkową zaliczką do szatni schodziły piłkarki Politechniki Koszalińskiej.
W drugiej odsłonie trochę ożywienia w szeregi Startu wprowadziła Monika Aleksandrowicz, która w pierwszych sześciu minutach zdobyła dwie bramki i do spółki z Magdaleną Dolegało zmniejszyły prowadzenie koszalinianek do 15:17. Passa gospodyń nie trwała długo. Edyta Szymańska nie wykorzystała szansy pudłując rzut karny przy stanie 15:18, a nim kibice zdążyli się zorientować to przyjezdne prowadziły już 20:15. Na kwadrans przed końcem kryzys w szeregach EKS-u dostrzegali już nawet najwięksi optymiści. Gdy Malwina Leśkiewicz z prawego skrzydła zdobyła bramkę na 17:23, a sędziowie na 120 sekund wykluczyli Monikę Pełkę-Fedak stało się jasne, że sytuacja Startu jest ciężka. Od tej chwili to podopieczne Waldemara Szafulskiego systematycznie powiększały przewagę bramkową i dominację nad zdekoncentrowanymi elblążankami. Celne strzały Kamili Całużyńskiej oraz solidna forma bramkarki Shyverskiej spowodowały, że ostatecznie akademiczki z Koszalina rozgromiły rywalki 32:20. Start Elbląg – Politechnika Koszalińska 20:32 (12:15).
Start Elbląg gra tak, jakby znalazł się na równi pochyłej. O ile wcześniejsza nerwowość nie poskutkowała kompromitującymi porażkami z niżej notowanymi rywalkami, tak przegrana z drużyną z Koszalina jest zimnym prysznicem i nauczką przed meczem z liderującym Zagłębiem Lubin. Ciężko w składzie szczypiornistek Startu znaleźć wyróżniające się w tym spotkaniu zawodniczki oprócz bramkarek Kordunowskiej i Miecznikowskiej, które nie dopuściły do wyższej klęski. Natomiast po przeciwnej stronie boiska warto pochwalić Tatianę Bilenię, zdobywczynię 8 goli, oraz Kamilę Całużyńską, która uzyskała jedno trafienie mniej. Ważnym punktem Politechniki była także Solomiya Shyverska.
Start Elbląg - Politechnika Koszalińska 20:32 (12:15)
Start:Kordunowska, Miecznikowska, Kędzierska - Szott 2, Pełka-Fedak 2, Sądej 1, Dolegało 3, Wolska 3, Dominik, Strzałkowska 2, Szymańska 1, Aleksandrowicz 3, Grudka 3, Ocalewicz
Trener: Grzegorz Gościński
Kary: 8 min
Politechnika:Kwiecień, Shyverska - Szostakowska, Kobylecka 5, Olek, Bilenia 8, Dworaczyk 3, Muchocka 1, Łach, Calużyńska, Chmiel, Szafulska 3, Murawiec, Leśkiewicz 5
Trener: Waldemar Szafulski
Kary: 4 min
Sędziowali: Góralczyk (Świętochłowice), Młyński (Zwoleń)
Widzów: ok. 700