Edyta Szymańska (Start Elbląg): Nie tak sobie wyobrażałyśmy ten mecz. Na początku grałyśmy bardzo nerwowo, nie wykorzystałyśmy kilku stuprocentowych sytuacji. Politechnika w sumie też nie zagrała szczególnie skutecznie. Nasze bramkarki odbiły kilka ich piłek. Nie wiem co stało się później. Zaczęłyśmy oddawać nerwowe rzuty, przeciwnik odskoczył, a my szybko chciałyśmy gonić wynik. Jak widać to nie zawsze jest dobra metoda. Koszalin zagrał skutecznie, my niestety obijałyśmy bramkę i bramkarkę. Nasze rywalki miały ułatwione zadanie.
Na pewno nikt nie chce nas już oglądać w takiej formie. Powinnyśmy walczyć do ostatniej minuty, a nie jak to było teraz. Odpuściłyśmy w końcówce przygniecione kilkubramkową porażką. Mam nadzieję, że w czwartek nie pokażemy się z takiej złej strony i powalczymy o zwycięstwo.
Kamila Całużynska (Politechnika Koszalińska): Trudno mi powiedzieć skąd wzięła się tak dobra forma naszego zespołu. Z całą pewnością cieszy zwycięstwo na wyjeździe, to dla nas bardzo ważne punkty. Zbliżyłyśmy się do rywali. Dziwi mnie trochę, że Start Elbląg nie postawił nam w drugiej połowie takich warunków, jak w pierwszej. Cieszymy się, dla nas jest to sukces.
To że w drugiej odsłonie elblążanki zdobyły tak mało bramek jest zasługą współpracy obrony z bramkarzem. To nasza mocna strona, ale trzeba przyznać że bramkarki Startu także stawiały dzielny opór.
Naszym marzeniem jest walka o medale, ale trudno powiedzieć czy damy radę. Play-offy rządzą się swoimi prawami, dużo zależy od zdrowia. Długi sezon jeszcze przed nami i miejmy nadzieję, że o ile ominą nas kontuzje, to sprawimy niespodziankę.