W ostatnich latach ćwierćfinałowe konfrontacje z udziałem SPR-u Lublin nie należały do interesujących wydarzeń. Dominacja w rodzimych rozgrywkach mistrzyń Polski była wyraźna, a słabsze rywalki z którymi mierzyły się lublinianki na tym etapie rozgrywek zwykle były dla nich jedynie tłem.
W tym sezonie SPR po ogromnych zawirowaniach finansowych, kadrowych i organizacyjnych fazę zasadniczą zakończył na 3. miejscu. Regulamin skojarzył lublinianki z Piotrcovią, która trapiona plagą kontuzji uplasowała się na odległym 6. miejscu.
Do ćwierćfinałowej konfrontacji oba zespoły przystąpiły osłabione brakiem kilku wartościowych zawodniczek. Wydawało się jednak, iż mistrzynie Polski pewnie pokonają u siebie rywalki. Przez większą część pierwszej połowy wynik spotkania potwierdzał tę tezę, jednak później inicjatywę przejęły piotrkowianki, które niespodziewanie wygrały pierwszy mecz i zrobiły ogromny krok w kierunku awansu do półfinału.
Po meczu optymizmu nie krył trener Piotrcovii, Rober Nowakowski: - Po tym zwycięstwie nasza hala na pewno będzie pękała w szwach. Jesteśmy bardzo blisko sprawienia ogromnej sensacji. Możemy wyeliminować aktualnego mistrza kraju - powiedział na łamach Kuriera Lubelskiego opiekun piotrkowianek.
Mistrzynie Polski nie zamierzają jednak rezygnować z walki o awans do półfinału. Przed meczem w Piotrkowie Tryb. chcą wyeliminować popełnione w pierwszym spotkaniu błędy. - Zabrakło właściwej koncentracji i odpowiedniego podejścia do meczu. Musimy wyciągnąć wnioski i w Piotrkowie Trybunalskim spisać się znacznie lepiej. Może taki zimny prysznic był nam potrzebny? - oceniła na łamach Dziennika Wschodniego - Izabela Puchacz, zawodniczka SPR-u.