Wszystko rozstrzygnie się w Koszalinie - relacja z meczu Start Elbląg - Politechnika Koszalińska

Dużym zainteresowaniem cieszył się rewanżowy mecz Startu z Politechniką Koszalińską. Zapowiedzi podrażnionych zeszłotygodniową porażką elblążanek przyciągnęły na trybunę sporą rzeszę fanów. Do Elbląga wybrali się nawet kibice drużyny akademiczek, którzy przewidywali zwycięstwo swoich faworytek. Przedmeczowe komentarze głoszące walkę o każdy metr boiska do ostatnich sekund nie były rzucone na wiatr. Po emocjonującym spotkaniu stało się jasne, że do wyłonienia lepszej drużyny potrzebny będzie dodatkowy mecz.

Siódemki Startu i Politechniki rozpoczęły mecz ostrożnie. Obie drużyny początkowo nie forsowały tempa i starały się spokojnie rozgrywać piłkę skupiając się głównie na ataku pozycyjnym. Pierwsze do bardziej zdecydowanej ofensywy przystąpiły gospodynie, a sygnał ku temu dała im kołowa Hanna Sądej, która otworzyła wynik zawodów. Dzięki dobrej formie bramkarki EKS-u Agnieszki Kordunowskiej bardzo szybko podopieczne Grzegorza Gościńskiego odskoczyły koszaliniankom na dwie-trzy bramki przewagi. Dopiero w 8 minucie Joanna Dworaczyk doprowadziła do remisu 3:3. Pierwsze dziesięć minut meczu przebiegało głównie pod dyktando zespołu z Elbląga, aczkolwiek gdyby nie kilka zbyt pochopnych decyzji o oddaniu rzutu czy nieprecyzyjnego podania piłki to prowadzenie Startu byłoby okazalsze. Szczypiornistki elbląskiego klubu sprawiały wrażenie ogromnie zmotywowanych, a postronni kibice z pewnością wyczuwali duże napięcie i emocje, które wprost emanowały z parkietu. W 15 minucie, w stosunkowo krótkim odstępie czasu Hanna Strzałkowska zdobyła dwie bramki, które pozwoliły EKS-owi na ucieczkę rywalkom na 9:6. Trener Waldemar Szafulski widząc postępującą dominację gospodyń, postanowił poprosić o przerwę techniczną. Chwila oddechu dla AZS-u nie przyniosła jednak oczekiwanych rezultatów. W roli snajperek wystąpiła ponownie Strzałkowska oraz Agnieszka Wolska i Start Elbląg prowadził już 11:7. Jedną z przyczyn wytworzenia się sporego dystansu między obiema siódemkami była nieskuteczność Politechniki Koszalińskiej. W ważnych momentach zabrakło im także szczęścia, a liczba obitych słupków przez zawodniczki w biało-zielonych strojach rosła z minuty na minutę. Dużą pobłażliwością podczas pierwszych 20 minut tego meczu walki wykazali się sędziowie, którzy rzadko sięgali po żółte kartoniki i wykluczenia. Panowie Puszkarski i Sołodko nie mogli bez echa pozostawić jednak zachowania bramkarki Politechniki Koszalińskiej Agnieszki Kwiecień, która została upomniana kartką za komentowanie decyzji arbitrów. Piłkarki z Koszalina mimo podejmowanych przez Tatianę Bilenię ataków nie zdołały odmienić oblicza pierwszej części gry i schodziły do szatni przegrywając. Start prowadził do przerwy 16:12.

W drugiej odsłonie meczu Start Elbląg postanowił powiększyć swoją przewagę bramkową nad zespołem gości. Z pomocą przyszła po raz kolejny Kordunowska, która niedzielnego popołudnia miała zdecydowanie "swój" dzień. W 35 minucie obroniła rzut z prawego skrzydła Malwiny Leśkiewicz, co otworzyło elblążankom drogę do zdobycia kolejnych goli. Wykorzystując osłabienie przyjezdnych po tym, jak na ławkę kar trafiła Bilenia, technicznym rzutem w 38 minucie Edyta Grudka zdobyła efektowną bramkę na 21:15. Tak wysokie prowadzenie gospodyń nie zapowiadało końcówki, która mogła przyprawić co wrażliwszych fanów o zawał serca. Pierwsze sygnały, że coś złego dzieje się w szeregach Startu można było zauważyć w 40 minucie. Trzykrotna utrata piłki dała piłkarkom Politechniki szansę na odrobienie strat. Koszalinianki nie potrafiły jednak tego wykorzystać i seryjnie marnowały dogodne okazje na oddanie skutecznych rzutów. W 42 minucie Joanna Chmiel oszukała defensorki z Elbląga i strzałem z koła zmniejszyła wynik na 21:18. Jej koleżanki otrzymały nieoczekiwany zastrzyk energii i już 4 minuty później Kamila Całużyńska zmieniła rezultat na tablicy świetlnej na 22:20. W 50 minucie możemy mówić już nie o przestoju, a prawdziwym kryzysie zawodniczek EKS-u. Wtedy ponownie Chmiel przypomniała o swojej obecności na parkiecie i zdobyła bramkę kontaktową na 24:23. Przewaga Startu stopniała w oczach. W 51. minucie mieliśmy już remis, a publiczność w Elblągu drżała o dalsze losy spotkania. Kolejne minuty przebiegały według scenariusza "gol za gol". W 53 minucie świetnym przechwytem piłki popisała się Monika Pełka-Fedak, ale cała jej praca poszła na marne, gdy precyzyjnego podania w szkolny sposób nie wykorzystała Edyta Grudka. Ulgę kibicom gospodyń przyniosły akcje Justyny Dominik i Hanny Strzałkowskiej z 56 minuty, które ponownie wyprowadziły elbląską drużynę na dość bezpieczną, dwubramkową przewagę. Ostatnią szansą dla Politechniki Koszalińskiej na odwrócenie losów meczu była dwuminutowa kara dla Justyny Dominik, która wykluczyła ją z gry do ostatniego gwizdka arbitrów. Mimo przewagi jednej zawodniczki piłkarki z Koszalina nie zdołały jednak doprowadzić choćby do remisu, a ostatni rzut znów w fantastycznym stylu obroniła Kordunowska. Start Elbląg - Politechnika Koszalińska 27:26 (16:12).

Start Elbląg - Politechnika Koszalińska 27:26 (16:12)

Start:Kordunowska, Kędzierska - Frąckiewicz, Szott, Pełka-Fedak 4, Sądej 3, Cekała, Wolska 8, Dominik 2, Strzałkowska 6, Szymańska, Aleksandrowicz, Grudka 1, Wasak 3

Politechnika:Kwiecień, Morawiec, Solomija Shyverska - Szostakowska 1, Kobyłecka 2, Olek 1, Bilenia 6, Dworaczyk 7, Muchock, Całużyńska 5, Chmiel 3, Szafulska, Błaszczyk 1, Leśkiewicz

Widzów: ok. 350

Komentarze (0)