O barażach na razie nie możemy mówić - rozmowa z Ryszardem Jarząbkiem, trenerem Olimpii Piekary Śl.

W ubiegły weekend rozegrana została 20. kolejka spotkań I ligi piłkarzy ręcznych. W grupie B, w hicie kolejki GKS Olimpia Piekary Śląskie pokonała Gwardię Opole 28:24. Dzięki zwycięstwie piekarzan sprawa zajęcia 2. lokaty, premiującej grą w barażach o awans jest nadal otwarta.

Ciekawym faktem jest to iż obecny trener Olimpii, Ryszard Jarząbek miał już wcześniej styczność z piekarskim zespołem. 16 lat temu wraz z trenerem Markiem Ćwielongiem prowadzili tę drużynę. Osiągnięty został wtedy spory sukces, jakim był awans do 1 ligi, odpowiednika dzisiejszej ekstraklasy.

Krzysztof Hanzel: Co trener może powiedzieć o meczu z Gwardią Opole?

: Był to z pewnością bardzo ciekawy mecz, udało nam się zwyciężyć na bardzo trudnym terenie i jesteśmy z tego zadowoleni. Początek był wprawdzie słaby w naszym wykonaniu, gdyż spotkanie to zaczęło się od prowadzenia 5:1 dla Opolan. Jednak zawodnicy się podnieśli, w drugiej połowie wyszli na prowadzenie i ostatecznie wygrali mecz 4 bramkami. Mecz ten pokazał mi, że w tym zespole jest potencjał, piłkarze są dobrze przygotowani aczkolwiek był to trudny mecz. Wyróżnił bym za ten pojedynek Mariusza Kempysa, który udowodnił, że zawsze można na niego liczyć oraz Damiana Biernackiego, nie tylko za ten mecz, ale również za resztę sezonu.

Jakie szanse widzi pan na baraże i szanse w tych barażach?

- W kwestii baraży wolę się nie wypowiadać, bo z układu tabeli wynika, ze Gwardia musi przegrać jeszcze jakiś mecz a do końca sezonu już w swoim terminarzu nie mają drużyny, która mogła by im odebrać punkty. Wprawdzie grają jeszcze mecz z ASPR Zawadzkie a wiadomo, że derby rządzą się swoimi prawami, jednak Zawadzkie pokazało w ostatnim meczu z Powenem, że raczej nie pokonają Opolan. Liczę na to, że będzie to spotkanie o podwyższonym ryzyku a także na ambicje zawodników ASPR-u. Jednak wiele przemawia za Opolanami, gdyż myślą oni poważnie o ekstraklasie i grają na własnym terenie. Z tego powodu o barażach na razie nie możemy mówić, gdyż prawdopodobnie nie będziemy w nich grali. Gdybyśmy zwyciężyli w Zabrzu wszystko wyglądało by inaczej, jednak nie udała nam się ta sztuka choć brakło nam niewiele i raczej będziemy się musieli zadowolić 3. miejscem.

Jakie szanse widzi pan na awans w przyszłym sezonie do PGNiG Superligi?

- Z tego co widzimy, to drużyny już się określają na przyszły sezon i czynią konieczne wzmocnienia także na pewno poziom I ligi wzrośnie. Trudno jest powiedzieć, jak będzie wyglądać Olimpia w przyszłym sezonie bo inne zespoły nie śpią. Nawet takie zespoły, które były skazywane na spadek, jak Przemyśl dokonali takich wzmocnień, dzięki którym w przyszłym sezonie mogą powalczyć nawet o awans. Są kluby jak Bochnia, która ma pomoc z miasta, nową halę i atmosferę i z pewnością będzie walczyć o górę tabeli, ale również niektóre drużyny się osłabiają, jak np. Zawadzkie. Jak na tym tle wypadną Piekary trudno teraz powiedzieć.

Czy ma pan zamiar pozostać w Piekarach na następny sezon lub sezony?

- Nie rozmawialiśmy jeszcze na ten temat, gdyż teraz mamy przede wszystkim dograć tą rundę do końca. Ja dostałem za zadanie przygotowanie zrąbu zespołu na przyszły sezon i takie kroki są podejmowane, a jeśli chodzi o przedłużenie kontraktu to muszą zostać spełnione pewne warunki zarówno ze strony klubu, jak i oczywiście z mojej. Ja bym przede wszystkim chciał aby tutaj powstała nowa hala, dzięki której miasto to nie było by już słynne tylko ze szpitala, kopca, czy Bazyliki ale również z piłki ręcznej na wysokim poziomie, aby ten szczypiorniak był wizytówką tego miasta. Czuję też pewną więź emocjonalną z zawodnikami, gdyż oprócz trenowania piłki ręcznej pracuję również na Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach, gdzie studiuje część z nich i mam możliwość obserwowania ich rozwoju zarówno jako zawodników jak i przyszłych nauczycieli i trenerów. Nie mówię ani tak ani nie w kwestii dalszej współpracy.

Czy planowane są jakieś transfery na przyszły sezon?

- Oczywiście zawsze jest potrzebna świeża krew w drużynie, jednak teraz jest jeszcze zbyt wcześnie, aby o ty mówić. Mamy już pewne koncepcje, ale tak jak mówię jeszcze jest za wcześnie na takie rozmowy. To jest jedno z zadań, które nie należy do mnie, od tego jest klub i zarząd. Podobnie wygląda sytuacja ze sponsorami, ja jestem od trenowania, a takimi czynnikami zajmuje się zarząd. Sytuacja ze sponsorami w Olimpii jest faktycznie bardzo zaniedbana, jednak to nie jest moja broszka.

Jak się trener czuje prowadząc taki klub?

- Całą swoją trenerską karierę prowadziłem zespoły na takim poziomie, czy to żeńskie, czy męskie. Teraz wróciłem z powrotem do Piekar ale wiadomo "wszystko płynie", Mariusz Kempys to już nie jest ten zawodnik, co 15 lat temu. Tak samo sytuacja ma się z resztą zawodników, którzy nadal grają tutaj, czyli Sławek Szenkel, Marcin Chojniak oraz Marcin Smolin. Sympatycznie jest wrócić, w szczególności, dzięki temu, że są tu jeszcze jacyś zawodnicy z tamtej drużyny, natomiast ogromnym minusem jest ta hala, na której klub ten rozgrywa mecze. Pamiętam jeszcze rozmowy z byłym prezesem i już wtedy rozmawialiśmy o budowie nowej hali, jednak niestety do dnia dzisiejszego nie powstał taki obiekt. Ogółem czuję się w klubie dobrze, fantastyczna jest atmosfera, mamy kibiców, którzy spisują się na medal. Podczas spotkania wyjazdowego w Zabrzu przygotowali wspaniałą oprawę i wiernie dopingują drużynę w każdy mecz. Także jeśli ma się dla kogo grad, to naprawdę warto.

Czego brakowało drużynie w momencie pana przyjścia do zespołu i do czego przywiązywaliście szczególną uwagę?

- Każdy zespół ma swoją koncepcję gry a wszystkie elementy można poprawić i podnieść na wyższy poziom. Nieważne, czy to jest siła, szybkość czy wytrzymałość, to nad czym pracują zawodnicy zależne jest od filozofii gry. Cały problem polega na tym, aby samych zawodników przekonać do danej filozofii, gdyż dla piłkarzy, którzy nie pasują do pewnej koncepcji nie ma miejsca w zespole. Tylko zawodnicy, którzy są w zgodzie z tendencjami rozwojowymi piłki ręcznej mają szansę zafunkcjonować w moim zespole. Wymagania moje są jasne, po prostu trzeba więcej biegać. Jednak nie polega to na tym, aby biegać po 5 czy 10 kilometrów w ciągu meczu, tylko o to, aby robić to z sensem. Ostatnie nasze spotkania pokazały, że można co mecz rzucać około 40 bramek. W dzisiejszych czasach nie ma miejsca w tym sporcie dla zawodników, którzy mają siły na 5 minut. Na początku mojej pracy w Piekarach zauważyłem taki problem, jednak zawodnicy zrobili odpowiednie postępy aby nadrobid te braki.

Czy jest pan zadowolony z postawy zawodników na treningach?

- Do każdego zawodnika trzeba umieć trafić, aby ten mógł wyzwolić swój potencjał w późniejszych zawodach sportowych. Czasem się to udaje, a czasem nie. Każdy zawodnik ma swoją konstrukcję psychiczną. Ja nie uważam siebie za wielkiego psychologa, jednak w większości przypadków ta sztuka trafienia do danej osoby mi się udała, choć nie we wszystkich przypadkach. Też mam tutaj kilka spraw do przemyślenia aby jakoś dotrzeć do tych zawodników, którzy mają potencjał, aby z nimi popracować, żeby i oni dodali od siebie jakąś cegiełkę do tej drużyny. Chodzi o to, aby przekonać tych zawodników, aby to oni chcieli, nie ja, bo to ni do mnie należy tylko do nich.

Co pan powie o młodych zawodnikach Olimpii?

- Rzeczywiście mamy młodych zawodników powoli wprowadzanych w pierwszą drużynę. Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie więcej będą grali w tym zespole, chociaż świetnym przykładem jest Krzysiek Więckowski, który wykonał już pewne kroki i wreszcie się opamiętał, dzięki czemu gra teraz po pół meczu i prezentuje coraz wyższy poziom. Mam nadzieję, że z czasem będzie grał coraz więcej. Przykładem bardzo młodego jest np. Tomasz Kurzawa, którego uważam za bardzo utalentowanego chłopaka i myślę, że przyszłość należy do niego jeśli oczywiście ominą go kontuzje, bo na to on nie ma większego wpływu. Wydaje mi się, że w przyszłości będziemy mieli z niego dużą pociechę. Zawsze premiuję grą zawodników ambitnych, a do takich należy Dawid Jerchel, przez co dostaje coraz więcej szans. Jest to jeszcze taka "gorąca głowa", ale jestem pewien, że z czasem to wyeliminuje. Kolejnym młodym jest Wojtek Parzonka, który nie dostał jeszcze zbyt wielu szans, jednak w jego przypadku z pewnością przyjdzie w końcu na to czas. Znamy konstrukcję psychologiczną Wojtka i nie chcę go wyrzucać od razu na głęboką wodę, bo może się chłopak spalić, a nie o to chodzi. Obserwuję jego poczynania w drugim zespole grającym w 3 lidze i tam prezentuje wysoki poziom. Myślę, że w przyszłym sezonie powinien pukać do pierwszego zespołu.

Czego wiec panu życzyć w dalszej trenerskiej karierze?

- Ja mam takie ogromne życzenie, aby w Piekarach powstała nowa hala a co się z tym wiąże sukcesów i wyników sportowych. Ten klub naprawdę zasługuje na taki obiekt i przede wszystkim tego życzył bym sobie, zespołowi, jak i kibicom. Jeśli chodzi o moją osobę to mam jeszcze różne plany niekoniecznie związane z piłką ręczną, chciał sport ten jest mi bardzo bliski sercu. Cieszył bym się bardzo, jeśli oprócz Zabrza powstał by na Śląsku jeszcze jakiś silny ośrodek, gdyż jestem takim lokalnym patriotą jeśli chodzi o szczypiorniaka.

Komentarze (0)