Honorowe zwycięstwo - relacja z meczu GSPR Gorzów Wlkp. - Nielba Wągrowiec

Bardzo długo piłkarze ręczni GSPR Gorzów Wlkp. czekali na zwycięstwo w najwyższej klasie rozgrywkowej. Pewni już spadku gorzowianie nie odpuścili jednak środowego meczu i pokonali Nielbę Wągrowiec 31:25. - W każdym meczu walczymy o honor - powiedział po meczu Bartosz Starzyński.

Piotr Wiszniewski
Piotr Wiszniewski

Przed spotkaniem to goście z Wągrowca byli zdecydowanym faworytem środowego pojedynku. Już pierwsze minuty pokazały, że o zwycięstwo nie będzie tak łatwo. Duża w tym zasługa bardzo dobrze broniącego bramkarz GSPR-u Łukasza Wasilka. - Na pewno golkiper Gorzowa miał swój dzień - mówił po meczu Łukasz Gierak. To m.in. dzięki jego interwencją oraz bramce Dariusz Śramkiewicza gorzowianie w 15 minucie wyszli na prowadzenie, którego nie oddali już do końca spotkania. - Łukasz był praktycznie głównym ojcem tego, że odskoczyliśmy od rywala - chwalił swojego zawodnika trener Henryk Rozmiarek.

W 23 minucie po bramce Bartosza Starzyńskiego gorzowianie prowadzili już 11:6. Bardzo zdenerwowany trener Gienadij Kamielin poprosił o czas dla swojej drużyny. Szkoleniowiec Nielby nie miał zbyt wielu pretensji do swojej drużyny, lecz do pracy pary sędziowskiej. -Ludzie, którzy w ogóle nie powinni sędziować biorą gwizdki i wychodzą na mecz. To czego nie rzuciliśmy to nasza wina, lecz to co wyprawiały te panie to katastrofa - skomentował Kamielin.

W końcówce pierwszej połowy zespole z Wągrowca ciężar gry na swoje barki wziął Przemysław Krajewski, który jako jedyny trafiła do bramki rywala. Jeszcze przed przerwą dwie minuty kary otrzymali Mateusz Przybylski i wspominany Krajewski. Nie chodziło jednak o brutalny faul, lecz wymianę zdań pomiędzy zawodnikami. Ostatecznie pierwsze trzydzieści minut zakończyło się zwycięstwem GSPR-u 14:10.

Kilkanaście minut przerwy mobilizująco podziałało na gospodarzy, którzy po pięciu minutach drugiej połowy i trafieniu Mateusza Krzyżanowskiego prowadzili już 18:11. Na dodatek swój zespół osłabił bramkarz Marek Kubiszewski, który za faul na jednym z rywali ujrzał dwie minuty kary. - Nielba przyjechała tutaj chyba zbyt pewna siebie - mówił Łukasz Wasilek.

Goście próbowali odrabiać straty. W ataku dwoił się i troił najskuteczniejszy piłkarz Nielby Rafał Przybylski, lecz jego osiem bramek nie pomogło w odniesieniu końcowego sukcesu. Przez cała drugą część spotkania przewaga gorzowian oscylowała w okolicach sześciu bramek. Mimo spokojnego prowadzenia, trener GSPR-u Henryk Rozmiarek nie mógł spokojnie wysiedzieć na ławce za co został ukarany żółtym kartonikiem.

Garstka najwierniejszych fanów piłki ręcznej była świadkiem kilku ciekawych i efektownych zagrań. W 53 minucie golkiper gości chciał zaskoczyć wysuniętego bramkarza Luchiena Zwiersa, lecz piłka po jego rzucie trafiła jedynie w poprzeczkę. Ostatecznie trafiła ona w ręce Bartosza Witkowskiego, a niecelne rzut zamienił się w ładną asystę. W 60 minucie na zakończenie spotkania bardzo efektowną „wrzutką” popisał się Robert Fogler, a bramkę zdobył grający prezes Robert Jankowski, który ustalił wynik meczu na 31:25.

Dzięki wygranej gorzowianie przerwali passę ośmiu spotkań bez zwycięstwa. Piłkarze Nielby Wągrowiec skomplikowali swoją sytuację, gdyż ich przewaga nad Miedzią Legnica zmalała zaledwie do dwóch punktów. - Końcówka ligi różnie może się ułożyć. Jesteśmy sami sobie winni - skomentował Gierak.

GSPR Gorzów Wlkp. - Nielba Wągrowiec 31:25 (14:10)

GSPR Gorzów Wlkp.: Wasilek, Zwiers - Fogler 9, Starzyński 7, Bosy 4, Tomczak 3, Jankowski 3, Śramkiewicz 2, Krzyżanowski 2, M. Przybylski 1.
Kary: 8 x 2 minuty.

Nielba Wągrowiec: Kubiszewski, Konczewski - R. Przybylski 8, Krajewski 4, Ciok 3, Gierak 2, Witkowski 2, Płócienniczak 2, Shychkov 2, Białaszek 1, Tórz 1.
Kary: 5 x 2 minuty.

Sędziowie: Joanna Brehmer (Mikołów) i Agnieszka Skowronek (Chorzów).

Widzów: 100.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×