Finałowa rywalizacja zatoczyła koło i ponownie wraca na parkiet do Lubina. Szczypiornistki SPR-u po porażkach w dwóch pierwszych potyczkach na parkiecie rywalek, zdołały wyrównać stan konfrontacji. Lublinianki grając z nożem na gardle dwukrotnie pokonały Miedziowe w lubelskiej Hali Globus, sprawiając, że o tytule mistrzowskim zadecyduje piąty mecz, który rozegrany zostanie na Dolnym Śląsku.
Zdaniem Aliny Wojtas, mimo iż przewagę własnego parkietu będą miały rywalki, drużyna SPR-u jest w stanie w Lubinie pokonać ekipę Zagłębia i świętować zdobycie kolejnego złotego medalu. - Ostatnie mecze pokazały, że jeśli chce się wygrać, to trzeba postawić na konsekwentną, agresywną obronę. Wiemy na co nas stać i jak mamy grać. Jeżeli zagramy tak jak w dwóch ostatnich meczach, mając także pewną rękę przy rzutach na bramkę przeciwnika, to będzie dobrze - mówi na łamach Kuriera Lubelskiego.
Podobnego zdania jest inna zawodniczka siódemki z Lublina Izabela Puchacz. - Jeśli postawimy im takie warunki, jak w meczach w Lublinie, to na pewno powalczymy o złoto - twierdzi.
Dla Puchacz, podobnie jak dla Sabiny Włodek oraz Moniki Marzec, będzie to ostatnie spotkanie, bowiem po sezonie szczypiornistki kończą swoje kariery. - Zrobimy wszystko, aby Sabina, Monika i Iza zakończyły karierę zdobywając mistrzostwo Polski - zapewnia Anna Baranowska.
Źródło: Kurier Lubelski