Zagłębie potwierdziło dominację - podsumowanie fazy play-off PGNiG Superligi Kobiet

Pierwsze po fazie zasadniczej, pierwsze na koniec sezonu. Szczypiornistki Zagłębia Lubin zdominowały tegoroczne rozgrywki PGNiG Superligi Kobiet. Miedziowe zdetronizowały urzędujące mistrzynie, SPR Lublin i sięgnęły po tytuł najlepszej drużyny w kraju.

Łukasz Wojtczak
Łukasz Wojtczak
Dominacja potwierdzona, Zagłębie nowym mistrzem Polski! Wszystko odbyło się zgodnie z planem, ale emocji nie brakowało. Niepokonane w fazie zasadniczej szczypiornistki KGHM Metraco Zagłębia Lubin, dotarły do finału rozgrywek nie bez problemów. Lublinianki w play-off`ach najpierw pokonały kielecki KSS, ale niespodziewanie w stolicy świętokrzyskiego przyszło im rozegrać dogrywkę z ambitnymi gospodyniami. Następnie podopieczne Bożeny Karkut uporały się z AZS Politechniką Koszalin. Jednak żaden z tych rywali tak naprawdę nie zagroził ambitnemu planowi Zagłębia, którym było zdetronizowanie SPR-u Lublin i sięgniecie po mistrzowski tytuł. W wielkim finale Miedziowym przyszło jednak zmierzyć się z niezwykle ambitnym, walecznym i przede wszystkim doświadczonym zespołem - urzędującym mistrzem z Lublina. W drodze do finału podopieczne Edwarda Jankowskiego odprawiły z kwitkiem Piotrcovię Piotrków Trybunalski, a następnie gdyński Vistal Łączpol. Zespół z Trójmiasta sprawił jednak lubliniankom sporo problemów, rozstrzygając na swoją korzyść jedno spotkanie we własnej hali. W decydujących pojedynkach w Lublinie, dwukrotnie górą były już jednak obrończynie tytułu i to one wywalczył upragnioną przepustkę do finału. Przed finałową konfrontacją, szczypiornistki Zagłębia były pewne swego i świadome swoich umiejętności. - Nastroje są bojowe, dziewczyny cały rok ciężko pracowały, aby zagrać w finale i zawalczyć o złoto mistrzostw Polski. Do Lublina chcemy pojechać z wynikiem 2:0 - mówiła przed finałową rywalizacją trenerka Zagłębia, Bożena Karkut.
Karolina Semeniuk-Olchawa - jedna z najlepszych zawodniczek piątego spotkania finałowego; zdobywczyni 11 bramek
I rzeczywiście, zakładany plan udało się zrealizować. Jednak po wysokiej wygranej w pierwszym meczu, w drugim pojedynku o sukcesie Zagłębia zadecydowała dopiero dogrywka. To z kolei zapowiadało nieprawdopodobne emocje w Lublinie. - Jesteśmy pod ścianą, ale to nas dodatkowo mobilizuje i wierzę, że wygramy oba mecze u siebie - mówiła rozgrywająca SPR-u, Alina Wojtas. Presja najwyraźniej dobrze podziałała na lublinianki, bo mistrzynie Polski wygrały dwa kolejne meczu, przerywając tym samym passę spotkań bez porażki w wykonaniu szczypiornistek Zagłębia, trwającą od początku rozgrywek. Do wyłonienia nowego mistrza Polski potrzebny był piąty mecz. Jego gospodarzem miał być Lubin. - Możemy zdobyć tam złoto! - mówiła z przekonaniem Monika Marzec. - Mam też nadzieję, że sprawdzi się stare porzekadło, że kto nie wygrywa 3:0, przegrywa 2:3. Jednak porzekadło się nie sprawdziło, a Zagłębie w ostatnim, decydującym o tytule spotkaniu, okazało się zespołem lepszym...o jedną bramkę! Nowym mistrzem Polski w sezonie 2010/2011 została drużyna z Dolnego Śląska. Dobrym podsumowaniem postawy Zagłębia w finale play-off, były słowa rozgrywającej Karoliny Semeniuk-Olchawy. - Ten historyczny medal jest tak naprawdę ukoronowaniem całego sezonu. To co teraz czuje i czułam po ostatnim gwizdku było niesamowite, nie do opisania. Każdemu życzę przeżywania takich emocji. Teraz to Zagłębie powinno rządzić w polskiej piłce ręcznej! - stwierdziła szczęśliwa zawodniczka. Czy rzeczywiście Zagłębie będzie rozdawać karty w Superlidze w kolejnym sezonie? O tym przekonamy się po wakacjach.
KGHM Metraco Zagłębie Lubin - mistrz Polski sezonu 2010/2011
Brąz pocieszenia To nie tak miało być. Vistal marzył o zdobyciu mistrzostwa Polski, a tymczasem szczypiornistkom z Trójmiasta na otarcie łez pozostały brązowe medale. Jednak patrząc obiektywnie, gdyniankom sporo brakowało zarówno do zespołu Zagłębia, jak i SPR-u. Zabrakło na pewno doświadczenia, może trochę szczęścia. Niemniej trzecie miejsce to wszystko na co stać było ambitne gdynianki, choć walka w play-off`ach zaczęła się pomyślnie. Vistal na początek łatwo uporał się z Ruchem Chorzów, ale już konfrontacja z SPR-em nie była tak udana. Gdynianki wygrały wprawdzie jedno spotkanie, ale trzykrotnie też przegrały. Pozostał więc udział w "małym finale". Rywalkami podopiecznych Jerzego Cieplińskiego miała być Politechnika Koszalin. Akademiczki w drodze do półfinałów, odprawiły z kwitkiem Start Elbląg, ale w walce o finał nie sprostały drużynie Zagłębia, odbierając przy okazji od przyszłych mistrzyń Polski, dwie srogie lekcje handballu. Początek rywalizacji z Vistalem był jednak wprost wymarzony. Politechnika niespodziewanie wygrała pierwszy mecz w Gdyni. - W drugiej połowie zdecydowanie lepiej zagraliśmy w obronie. Świetnie broniła nasza bramkarka. Zaczęło nam po prostu wszystko wychodzić - mówił po meczu zadowolony opiekun Politechniki, Waldemar Szafulski. Potem było znacznie gorzej. Vistal szybko wyciągnął wnioski z porażki i kolejne trzy pojedynki łatwo rozstrzygnął na swoją korzyść. Brązowe medale powędrowały do Gdyni. Jednak czwarte miejsce Politechniki to również spory sukces. - Mieliśmy w Koszalinie radość i smutek jednocześnie. Smutek, bo było blisko brązowego medalu, ale mimo wszystko z czwartego miejsca się cieszymy, mając w pamięci słaby poprzedni sezon i fatalny początek tegorocznego - stwierdziła kierownik drużyny, Ilona Hauzer.
Brązowe medale to wszystko na co stać było Vistal w bieżących rozgrywkach
Niespodziewany sukces Kto mógłby się spodziewać, że piątą siłą Superligi zostanie drużyna, której celem było utrzymanie w elicie? A jednak stało się! Lekceważony KSS Kielce pod wodzą trenera Zdzisława Wąsa zaskoczył wszystkich. Już sam awans do najlepszej "ósemki" odebrano jako sukces, ale to co stało się później, przeszło najśmielsze oczekiwania. - Gra w play-off`ach to dla nas wielka sprawa, bo po pierwsze dziewczyny mają okazję zmierzyć się z najlepszymi, a po drugie, będą też grały bez obciążenia psychicznego - mówił szkoleniowiec kielczanek. Ale KSS nie zamierzał wcale spocząć na laurach. Najdobitniej przekonały się o tym przyszłe mistrzynie Polski. W ćwierćfinale Miedziowe po wysokiej wygranej we własnej hali, w Kielcach potrzebowały dogrywki, żeby potwierdzić swoją wyższość. Sensacja była więc o krok. - Spodziewałam się, że będzie walka, ale na pewno nie sądziłam, że będzie dogrywka - przyznała po meczu Bożena Karkut. Pierwszym rywalem KSS-u walce o miejsca 5-8 był faworyzowany Start Elbląg, który w drodze do półfinału musiał uznać wyższość Politechniki Koszalin. I tu znów nie obyło się bez niespodzianki. KSS w pierwszym meczu wywalczył sobie 7-bramkową zaliczkę, którą łatwo utrzymał w rewanżu. Przed kielczankami otworzyła się szansa zdobycia 5 miejsca, a podopiecznym Grzegorza Gościńskiego pozostała tylko rywalizacja o miejsce siódme. W dwumeczu z Ruchem Chorzów, kielczanki nie miały już nic do stracenia, nie ciążyła na nich też żadna presja, bo i tak zrobiły więcej niż od nich oczekiwano. Taka rola najwyraźniej odpowiadała szczypiornistkom ze świętokrzyskiego, bo w pierwszym meczu w Kielcach, rozbiły zespół "Niebieskich". Pokaźna 12-bramkowa zaliczka dawała im duży komfort psychiczny przed rewanżem, ale i w drugim pojedynku, KSS okazał się lepszy. Piąte miejsce stało się faktem! - Dziewczyny zrobiły niesamowity progres, a przecież w poprzednim sezonie zajęły 11 miejsce i ledwo utrzymały się w ekstraklasie - stwierdził prezes klubu, Marek Rolak.
Postawa zespołu z Kielc to jedna z największych niespodzianek w tegorocznych rozgrywkach
Najwięksi przegrani Zupełnie nie tak wyobrażali sobie miniony sezon kibice Piotrcovi Piotrków Trybunalski i Startu Elbląg. Obie drużyny miały włączyć się do walki o medale, a tymczasem zajęły odpowiednio 7 i 8 miejsce. Przygodę z play-off`ami piotrkowianki rozpoczęły od porażki z SPR-em. Tak wymagający rywal już na samym początku, był wynikiem słabej pozycji Piotrcovii po sezonie zasadniczym. Następnie podopieczne Roberta Nowakowskiego dość niespodziewanie przegrały rywalizację z Ruchem Chorzów. Rywalem Piotrcovii w walce o 7 miejsce był Start Elbląg, który wcześniej nie sprostał koszalińskiej Politechnice oraz KSS-owi Kielce. Zwłaszcza klęska z tym drugim zespołem, została odebrana jako katastrofa. W decydujących o 7 miejscu meczach, więcej determinacji zachowały piotrkowianki, ale miniony sezon obie "siódemki" mogą chyba spisać na straty. Nie wiadomo też jak będą wyglądały składy obu zespołów w przyszłym sezonie. Jak dotąd zarówno Start, jak i Piotrcovia, pozbywają się zawodniczek.
Czy zespół Startu czeka rewolucja kadrowa?
Klasyfikacja końcowa: 1. KGHM Metraco Zagłębie Lubin 2. SPR AZS Pol Lublin 3. Vistal Łączpol Gdynia 4. KU AZS Politechnika Koszalin 5. KSS Kielce 6. KPR Ruch Chorzów 7. MKS Piotrcovia Piotrków Tryb. 8. EKS Start Elbląg 9. KPR Jelenia Góra 10. AZS AWF Sportconcept Wrocław 11. MKS Latocha Sambor Tczew - Zgoda Ruda Śląska W przyszłym sezonie na parkietach Superligi nie zobaczymy szczypiornistek Latochy Sambora Tczew oraz Zgody Ruda Śląska. Awans do krajowej elity wywalczyły natomiast zespoły MKS-u Finepharm Jelenia Góra oraz Pogoni Szczecin.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×