Liga nabierze kolorów - rozmowa z Adamem Wiśniewskim, skrzydłowym Orlen Wisły Płock

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Na trzech frontach będą w przyszłym sezonie rywalizować szczypiorniści Orlen Wisły Płock. Przygotowania do rozgrywek idą pełną parą, a Nafciarze w sparingowych starciach z krajowymi rywalami wygrywają mecz za meczem. W Puławach podopieczni Larsa Walthera pewnie ograli Azoty, a dziesięć bramek rzucił 30-letni wychowanek płockiego klubu, Adam Wiśniewski.

Kamil Kołsut: Sezon startuje za dwa tygodnie, a ty już teraz imponujesz wysoką formą strzelecką. Dziesięć bramek w starciu z Azotami to wynik waszej dobrej gry w ataku, czy raczej przeciętnej postawy puławskiej formacji defensywnej?

Adam Wiśniewski: Ciężko jest mi powiedzieć. Muszę przyznać, że parę razy zabiegłem na koło, gdzie zawodnicy Azotów nie powinni mnie byli wpuścić. Graliśmy w osłabieniu, ze trzy bramki zdobyłem właśnie w ten sposób, więc minus należy się obronie, ale widać chłopaki ćwiczą różne ustawienia i opcje taktyczne. To już jednak nie jest mój problem.

Wasza formacja defensywna - szczególnie w pierwszej części spotkania - też jednak nie funkcjonowała tak, jak należy. Z czego to wynikało, brakuje jeszcze zgrania z nowymi zawodnikami?

- Przede wszystkim dzień wcześniej mieliśmy dwa mocne treningi, siłownia, trochę biegania. Ponadto spędziliśmy pięć godzin w autobusie i może wyszliśmy na to spotkanie trochę za bardzo rozluźnieni, śpiący. Po przerwie, gdy się rozgrzaliśmy, wszystko było już jednak w porządku.

Latem do waszego składu dołączyło kilku nowych graczy. Macie już za sobą miesiąc wspólnych treningów, kilka meczów sparingowych, jakbyś ich więc ocenił?

- Każdy z nich wnosi coś nowego do zespołu, każdy ma inny charakter, inny styl grania. My wciąż uczymy się ich, a oni uczą się nas. Na chwilę obecną mogę już jednak powiedzieć, że dobrze wkomponowali się w zespół i nie ma żadnego problemu w komunikacji między nowymi, a starymi zawodnikami Wisły.

Adam Wiśniewski mógł w maju świętować z Wisłą zdobycie mistrzowskiego tytułu

Dużo zmian zaszło także w ekipie waszego najgroźniejszego rywala w walce o mistrzostwo Polski, Vive pozyskało aż pięciu nowych graczy.

- Wiadomo, że Sławek Szmal to bramkarz światowej klasy i bardzo fajnie, że wraca na polskie parkiety, to dobrze zarówno dla kieleckiego zespołu, jak i dla całej polskiej ligi. Grzesiu Tkaczyk to też zawodnik dużego formatu, a pozostali - gracz z prawej połówki i skrzydłowi - to przecież reprezentanci swoich krajów. Na pewno wniosą dużo do polskiej ligi i pomogą swojej drużynie w europejskich pucharach.

Jak na razie zarówno wy, jak i Vive, w sparingowych starciach z krajowymi rywalami wygrywacie mecz za meczem. Patrząc na wyniki tych spotkań oraz ruchy transferowe wygląda na to, że w przyszłym sezonie po raz kolejny czeka nas wyścig dwóch koni.

- No wiadomo, że ja bardzo chciałbym obronić to mistrzostwo Polski, a patrząc na zespoły grające w naszej lidze wygląda na to, że my i Vive... no nie chcę tego mówić. Na pewno będziemy walczyć i po cichu chciałbym, aby to wszystko wyglądało tak, jak w poprzednim roku, aczkolwiek Azoty, Warmia, czy Kwidzyn to też są takie zespoły, które mogą w tych rozgrywkach namieszać. Zapowiada się bardzo ciekawy sezon, stawka się troszeczkę wyrównała, wracają zawodnicy zza granicy, więc na pewno liga nabierze kolorów.

Duża ilość powrotów i napływ klasowych zawodników zza granicy świadczą o rosnącej renomie rozgrywek?

- Mam taką nadzieję. Chciałbym, żeby coraz więcej zawodników zaczęło wracać, by polska liga nie była - tak, jak to się mówiło przed laty - ligą słabą, w której o tytuł biją się tylko dwa zespoły. Poza Wisłą i Vive chciałbym, żeby pojawiły się jeszcze ze dwie takie drużyny, wówczas rozgrywki byłyby dużo ciekawsze, w telewizji pojawiłoby się wiele fajniejszych dla oka meczów.

- Zapowiada się ciekawy sezon - zapewnia skrzydłowy Wisły

Jesienią czeka was walka w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Jesteście gotowi do grania co trzy dni?

- No, to się okaże wszystko w praniu, bo teraz nie ma co o tym mówić. Na razie wszystko wygląda dobrze, za chwilę jedziemy na tydzień do Kilonii gdzie zagramy dwa sparingi i weźmiemy udział w turnieju. Mam nadzieję, że będą to zespoły mocne, czeka nas starcie z THW Kiel i wówczas wyjdzie, gdzie tak naprawdę jesteśmy, w jakim miejscu stoimy.

Na losowanie narzekać chyba nie możecie.

- No tutaj nie ma co mówić, poszczęściło nam się, ale też trzeba jeszcze sporo nawalczyć. W klubach, z których wylosowania my się cieszymy, na pewno też się cieszą z tego, że trafili na nas. W fazie grupowej nie ma już słabych drużyn, ale wydaje mi się, że na pewno wylosowaliśmy dużo lepiej, niż rok temu Vive.

Kielczanie o dziką kartę i udział w Lidze Mistrzów powalczą na początku września w turnieju kwalifikacyjnym. Będziemy mieć te dwie drużyny w fazie grupowej?

- Na pewno bardzo bym tego chciał.

Źródło artykułu: